34. Teraz nie mów... to się nie udało!

312 7 0
                                    

Hermiona ocknęła się dopiero w domu, ale była tak bardzo przybita i złamana, że chyba nawet nie zarejestrowała gdzie dokładnie jest. Ginny pomogła jej się przebrać, a Draco poprosił, by obie zostały dziś w poprzedniej sypialni Hermiony, którą właśnie teraz zajmowała Ruda. Za namową Zabiniego, podali jej łagodny eliksir nasenny i gdy Malfoy wychodził z pokoju, jego żona już spała.

Zszedł do salonu, gdzie na fotelu przy kominku siedział Zabini. On też miał nieciekawą minę...

- Nie nalałeś sobie niczego? – spytał Draco, patrząc na puste ręce przyjaciela.

- Łyknąłem eliksir otrzeźwiający, nim do was przyjechałem pod księgarnie. Wypiłem dziś tak dużo, że zacząłem już nawet popełniać kolejne, bezsensowne głupoty... - Blaise zmęczonym gestem potarł twarz.

- Głupoty powiadasz...? - parsknął Draco, podchodząc do barku i sięgając po whisky.

Nalał sobie jej obficie to szklanki i podszedł do kominka, w którym wesoło płonął ogień.

- Smoku...

Draco oparł dłoń o gzyms i napił się.

- Na poniedziałek przyniesiesz papiery rozwodowe.

Zabini wstał i podszedł do niego.

- Draco... Wiem, że jest kiepsko, ale nie podejmuj...

- Oczywiście musisz też odwołać jutrzejszą sesję – odpowiedział, nadal patrząc w ogień.

- Posłuchaj...

- Zrobisz to.

- Malfoy, do cholery! Nie możesz się poddać, wycofać...

- Ona mi prawie umarła dziś z rozpaczy na rękach! – krzyknął, rozbijając kryształową szklankę o palenisko i patrząc ze złością na przyjaciela.

- Tym bardziej nie możesz jej teraz zostawić! – powiedział twardo Blaise.

- Tym bardziej muszę! Wiesz co będzie czuła, za każdym razem, gdy mnie zobaczy? Niewyobrażalny ból, bo to przeze mnie odebrano jej jedyne, zrealizowane marzenie...

- Zrealizuje je na nowo. Przecież jeśli zechce, to za trzy dni otworzycie odnowioną księgarnie, przecież wiesz...

Draco z dezaprobatą pokręcił głową.

- Nie rozumiesz tego. Dla niej to był cały świat. Jedyna rzecz, jaka dawała jej radość...

- Ale to było zanim na nowo pojawiłeś się w jej życiu!

- To był błąd. Cholerny błąd. Odebrałem jej wszystko. Znowu – Draco ukrył twarz w dłoniach, zdruzgotany tym, że jego słowa były prawdą.

- Jeśli pozwolisz jej odejść, tobie też nic nie zostanie! – powiedział twardo Blaise.

- Ja się nie liczę. A ona ma prawo wieść spokojne życie, z daleka od tego bagna, jakie mi towarzyszy praktycznie od urodzenia. Byłem idiotą, łudząc się, że może nam się tym razem udać... - Malfoy z dezaprobatą pokręcił głową.

- Pozwól chociaż to jej podjąć tę decyzję! Może nie będzie chciała odchodzić?

- Jestem pewien, że będzie chciała.

- Nie poddawaj się, błagam cię Smoku! Nie rób tego sobie, wam, nam... Tym wszystkim, którym daliście dziś nadzieję na miłość jak z bajki! - Diabeł mówił dziwnie ściśniętym głosem.

- Jesteśmy za dorośli, na to żeby wierzyć w bajki. Przynieś w poniedziałek dokumenty. Nie wiem czy zostanie tu tak długo, ale jak coś to do niej pojedziesz...

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz