Hermiona i Draco od razu podeszli do stolika, na który w tej chwili wszyscy się gapili. Ron był przemoczony, a Pansy stała tuż nad nim, chyba rozważając czy na dokładkę nie rozbić mu na głowie szklanego dzbanka.
- Co ty wyprawiasz, Panss? – zapytał Draco, łapiąc przyjaciółkę za ramię.
- To wariatka! Psychicznie chora! – wydarł się Ron, wstając ze swojego miejsca.
- Ja jestem wariatką? Ty mały, rudy szczurze! Powiedziałeś przy wszystkich, że kiepsko gram w Qudditcha! – krzyczała Pansy, machając dzbankiem niebezpiecznie blisko twarzy Rona.
- To ty powiedziałaś, że gdyby moja drużyna postawiła na obronie skonfudowanego Ghula, to broniłby lepiej niż ja! – zawołał Ron.
- Bo to prawda! – Pansy roześmiała się cynicznie.
- Dość tego! Oboje na zewnątrz! – zarządziła Hermiona, szybko rzucając zaklęcie suszące na Rona.
- Nigdzie z nim nie idę... - wypluła z pogarda Parkinson.
- Wychodzimy! Już! – Hermiona spojrzała ostro na Rona, a Draco wyrwał dzbanek z rąk przyjaciółki, odstawił go i pociągnął Pansy za sobą do wyjścia.
💞💞💞
Stanęli pod klubem, a Hermiona zaplotła ręce na piersi i zgromiła tę dziwną parę swoim wzrokiem.
- Mogę wiedzieć, czy wy obydwoje jesteście normalni? – zapytała cierpko.
- Hej! Ja nic nie zrobiłem! To ona mnie oblała tym śmierdzącym piwskiem! – krzyczał Ron.
- Zasłużyłeś na to Weasley! Powinnam wziąć różdżkę i przekląć twoją dupę...
- Dość tego! – wtrącił się Draco. – Obydwoje jesteście psychicznie zaburzeni! Na oczach wszystkich walczycie jak dwa wściekłe wilki, a zapewne za kwadrans pójdziecie razem do domu, by się wesoło pieprzyć!
Pansy i Ron zdrętwieli oboje, patrząc na Draco w wyraźnym szoku.
- Powiedziałaś mu? – wkurzył się Ron.
- Wal się! To ty na pewno powiedziałeś Granger, a ona powtórzyła to jemu, głupi kretynie!
- Serio, Pansy? – zaśmiał się Malfoy. – To ty powiedziałaś o tym Astorii! Chyba nie sądziłaś, że dotrzyma tajemnicy?
- Brawo Parkinson! Pogratulować rozwagi! – sarkał Ron, teatralnie klaszcząc w dłonie.
- A ty nie rób z siebie świętego, bo też się wydałeś Nevillowi! – wytknęła mu Hermiona.
- Plotkujesz o nas z Longobottomem? Pojebało cię? – spytała z niedowierzaniem Pansy.
- Dość! – przerwała im Hermiona. – Dla waszej informacji – wszyscy już doskonale wiedzą, że się ze sobą rżniecie i że wam się to bardzo podoba! Ten cyrk musi się skończyć! Jesteście dorośli i takie zachowanie jest niedopuszczalne! Przedszkolaki Luny mają więcej rozumu od was! – wygarnęła im bez ogródek.
Ron i Pansy spojrzeli na siebie krótko.
- Idźcie do domu i o tym pogadajcie, albo znów się zabawiajcie, wszystko jedno! Ale nigdy więcej na naszych imprezach nie róbcie z siebie takiego przedstawienia, bo osobiście dopilnuję byście się na nich więcej nie pokazywali! – dodał wściekle Draco.
- W porządku. Przepraszam Hermiono... - Ron podszedł i niezgrabnie objął przyjaciółkę.
- Za dwa tygodnie są moje urodziny. Chcę żebyście obydwoje tam byli i odpowiednio się zachowywali – poprosiła, oddając jego uścisk.
CZYTASZ
"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia Noks
FanfictionNie jest to nic specjalnie oryginalnego, ale postawiłam sobie za cel, by było to najbardziej emocjonalne i najbardziej dojrzałe uczuciowo opowiadanie, które napiszę. Cały główny wątek skupia się oczywiście na parze naszych ulubionych bohaterów, ich...