61. Teraz nie mów... to było bardzo trudne!

300 7 0
                                    

Drogę do domu pokonali w milczeniu, a Hermiona nawet nie starała się ułożyć w głowie, co mu powie. I tak nie miała pojęcia... Pragnęła, by nigdy się o tym nie dowiedział, ale skoro już... To nie w taki sposób. Czuła się teraz naprawdę podle.

Wyszli z kominka w ich salonie, a Draco bezzwłocznie podszedł do braku i nalał sobie whisky.

- Chcesz? – spytał wskazując na butelkę.

Przytaknęła skinieniem głowy. Wiedziała, że to jej się przyda.

Nalał alkoholu do drugiej szklanki i podszedł do niej, wręczając jej ją. Dopiero wtedy popatrzył jej w oczy.

- Nie zmyśliłaś tego, by w ten sposób okazać jej wsparcie, prawda? – spytał cicho.

- Nie – odpowiedziała krótko.

Draco usiadł w fotelu i napił się whisky.

- Powiesz mi coś więcej, czy mam czekać, aż znów będzie okazja podsłuchać, jak o tym opowiadasz komuś innemu? – spytał cierpko.

Przełknęła łzy i podeszła do kanapy. Usiadła i odstawiła szklaneczkę na niewielki stolik, zbierając się w sobie.

- Pamiętasz, że miałam anginę, gdy byliśmy razem w twoim apartamencie? – spytała cicho.

- Pamiętam.

- Dostałam wtedy od magomedyka eliksir. Tyle, że ten idiota nie wspomniał mi, że może on wpływać na moją antykoncepcję – mówiła cicho.

- Salazarze... - Draco potarł oczy.

- Nie miałam o niczym pojęcia...- wyszeptała. – Aż do chwili, gdy nagle zabolał mnie brzuch... Dowiedziałam się dopiero w szpitalu. Gdy było już za późno.

Nie powstrzymała dłużej gorących łez, które spłynęły jej po policzkach.

- Kiedy to było? – spytał, patrząc w swoją whisky.

- Trzy tygodnie po powrocie. Zdaniem magomedyka... To się stało przez stres.

Draco uniósł głowę i spojrzał na nią.

- Zamierzałaś mi kiedyś powiedzieć?

Ledwo zdusiła szloch.

- Nie – przyznała, bo uważała, że była mu winna szczerość.

- Nie zasługiwałem nawet na to, by wiedzieć? Nawet na tyle? – wyszeptał z bólem.

- To by niczego nie zmieniło, a ta wiadomość tylko, by cię zraniła... - spojrzała na niego błagalnie, licząc, że zrozumie dlaczego chciała mu tego oszczędzić.

- Och! Czyli, że powinienem ci podziękować za to, że nie chciałaś mnie zranić, ukrywając przede mną, że umarło mi dziecko? – spytał z goryczą.

- Draco... Ja...

- Co do cholery jasne znowu ty? Znów sama podjęłaś za mnie decyzję? Drugi raz uznałaś, że masz prawo coś mi zabrać, a ja mam nawet nie pytać dlaczego? – Wkurzony zerwał się z fotela.

- Nie mogłam ci przecież o tym napisać w liście... To by było...

- Właściwe! To by kurwa, było właściwe, Granger! Powinienem był o tym wiedzieć! Powinienem móc opłakać swoje dziecko, jak na to zasługiwało! Ty... - Patrzył na nią ze wściekłością, bólem, rozgoryczeniem i niezrozumieniem.

- Nie chciałam dokładać ci zmartwień...- szepnęła, wciąż płacząc, a łzy kapały na jej złączone ręce, bowiem nie mogła nawet unieść głowy, by na niego spojrzeć.

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz