51. Teraz nie mów... chcę tego dla nas!

328 7 0
                                    

Siedział z Theo na dole tak długo, aż dzieciaki już wykąpane i przebrane nie poprosiły go, by poszedł na górę im poczytać przed snem.

Draco z uśmiechem patrzył, jak przyjaciel niesie lekko już przysypiającego Juniora na rękach. Wciąż nie mógł uwierzyć, że życie Theo właśnie się posypało.

On i Tammy zawsze byli dla niego wzorem idealnej rodziny...

Rodziny, którą kiedyś chciałby mieć.

Wiedział, że nie było między nimi tej dzikiej, pierwotnej i prawdziwej miłości. Ale była przyjaźń, szacunek i zrozumienie. Tego samego chciał od swojej aranżowanej żony w przyszłości.

Wstał i również skierował się na górę.

Teraz miał żonę, którą kochał. Naprawdę. Mocno. Prawdziwie. Wiedział, że ma jej przyjaźń, szacunek i oddanie. Ale zrozumienie...? Czy zrozumiała to, że z zazdrości o nią, był nawet skłonny zrobić komuś krzywdę? On nie rozumiał do końca czemu z nich zrezygnowała, a ona najwyraźniej czemu wtedy bardziej nie walczył...

Wciąż się kłócili i godzili. Jedna, wielka huśtawka.

💞💞💞

Wszedł do sypialni z zamiarem wzięcia szybkiego prysznica i natychmiastowego zapadnięcia w sen.

Zamarł w drzwiach, widząc jak Hermiona stoi nad kołyską, bujając w ramionach Tobiasa. Nuciła coś cichutko, z uwielbieniem wpatrując się w twarz śpiącego malucha.

Zaschło mu w gardle, a puls przyśpieszył.

W życiu nie widział niczego piękniejszego...

Przez jedną, cudowną chwilę wyobraził sobie, że oto jego żona, układa do snu ich własne dziecko. Owoc ich miłości. Ich przyszłość. Cały świat. Ich wszystko...

Hermiona chyba wreszcie zorientowała się, że ktoś na nią patrzy, bo uniosła głowę i spojrzała na niego. Od razu obdarzyła go ślicznym uśmiechem, który automatycznie odwzajemnił.

Przyłożyła palec do ust i powoli odłożyła bobasa do jego kołyski, stojącej od jej strony łóżka.

- Dopiero zasnął – wyszeptała cicho, podchodząc do niego.

- Zostanie w naszej sypialni? – zapytał, lekko tym zdziwiony.

- Nie chciałam tego zwalać na służbę. Poradzę sobie. Opiekowałam się Molly i Victorie gdy były takie malutkie – wyjaśniła.

- Wiesz, że w ciebie nie wątpię – odszepnął, przyciągając ją do siebie.

Musiał dosłownie zacisnąć szczęki, by nie poprosić jej teraz, by poszła z nim do łóżka tylko po to, by mogli sobie zrobić własne dziecko. Nagle zapragnął tego bardzo mocno... Nie. W zasadzie zawsze tego chciał. Tylko ona. Jedynka właściwa kandydatka na matkę jego potomka.

- Tak mi strasznie żal tego maleństwa... - wyszeptała, wtulając się w jego szyję. – Tilly i Juniora też. Ich poukładany świat wkrótce runie...

- Ciągle do mnie nie dociera, że Tammy go zdradziła.

- Widać, że żałuje... Jest kompletnie załamana – przyznała Hermiona, odrywając się od niego i idąc w stronę łazienki.

Draco poszedł za nią. I tak zostawiła otwarte drzwi, by słyszeć jeśli Tobias, by się przebudził.

Rozebrała się bez skrępowania i weszła pod prysznic. Draco nie mógł odpuścić takiej okazji, więc sam też szybko zrzucił ciuchy i wszedł tam zaraz za nią.

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz