Hermiona zawsze dziwnie się czuła, gdy wracała do tego domu. Bo jednocześnie był on tak bardzo jej – jej bezpieczna przystań – jej miejsce najcudowniejszych wspomnień – jej ostatnia nadzieja, że jeszcze kiedyś odzyska swoją rodzinę.
Pamięta dzień, gdy zgodziła się go sprzedać. Marzenia o otwarciu własnej księgarni były tak duże, że zdobyła się na to, by pozbyć się najważniejszej pamiątki po swoich ukochanych rodzicach. Długo biła się z myślami i zastanawiała nad tym, czy nie popełnia błędu. Jednak już wtedy powoli traciła nadzieję na to, że uda się przywrócić jej rodzicom pamięć i znów mieć ich na stałe w swoim życiu.
Nigdy nawet nie podejrzewała, że to Draco za pomocą pośrednika kupił tę nieruchomość. Nie sądziła, że mógłby interesować się jej losem na tyle, by coś zadziałać w tej kwestii. Teraz jednak była mu za to bardzo wdzięczna. Znów choć przez chwilę czuła się dawną – kompletną Hermioną, która miała rodzinny dom i piękne wspomnienia. Nieomal machinalnie położyła dłoń na swym brzuchu. A może już wkrótce będzie miała nową rodzinę? Spojrzała na siedzącego obok niej męża. Miał dość kwaśną minę i był wyraźnie spięte. Powód ich wizyty w domu, który teraz zajmował jego ojciec nie był specjalnie przyjemny, ale wiedziała, że Draco musiał to zrobić. Chciał poznać odpowiedzi.
- Powoli Lu, krok po kroku – mówiła Józefina, sprowadzając Lucjusza ze schodów.
Hermiona uśmiechnęła się lekko. Widać było, że ta dwójka naprawdę dobrze zadomowiła się w tym miejscu, a Lucjusz Malfoy z dnia na dzień odzyskiwał zdrowie.
Proces jego byłej żony miał się rozpocząć lada dzień, ale wszystko miało się odbyć zaocznie – bez konieczności sprowadzania Malfoya seniora na rozprawę. Amanda miała spędzić długie lata w więzieniu.
- Dzień dobry – przywitała się Hermiona wstając z kanapy.
Lucjusz uśmiechnął się do niej delikatnie i wyciągnął dłoń. Hermiona ujęła ją, a starszy blondyn poklepał ją drugą ręką w geście powitania.
- Witaj ojcze – Draco nie podniósł się z miejsca, śledząc Lucjusza uważnym spojrzeniem.
Mężczyzna znów się uśmiechnął i czułym gestem oparł dłoń na głowie syna, wywołując w nim nie małą konsternację.
- Lucjusz bardzo za wami tęsknił – oznajmiła wesoło Józefina. – Cieszymy się, że postanowiliście nas odwiedzić. Hermiono dom twoich rodziców jest przecudownym miejscem, a sąsiedzi, choć to mugole są bardzo przyjaźni.
- Bardzo się cieszę, że się wam tu podoba – odpowiedziała kurtuazyjnie Hermiona.
- Co... sprowadza? – wychrypiał Lucjusz, patrząc w oczy Draco.
- Dzieci zapewne chciały cię odwiedzić... - zaczęła mówić Józefina, ale Lucjusz gwałtownie potrząsnął głową.
- Coś jest. Znam go – odparł spokojnie, uśmiechając się do syna.
Hermiona przez chwilę dostrzegła w tym uśmiechu przebłysk dawnej złośliwości ojca Dracona. Jej teść naprawdę wracał do formy.
- Masz rację. Przyszedłem tu, bo właśnie niedawno się dowiedziałem, że wysłałeś za mną i Hermioną ludzi do Monako. Jakiś szemranych typków, którzy najwyraźniej byli twoimi donosicielami... - Draco pod koniec wypowiedzi zaczął dosłownie warczeć.
Lucjusz przez chwilę przyglądał się synowi uważnie, po czym sięgnął ręką w stronę stolika, na którym leżało pióro i pergamin.
Józefina szybko mu to podała, siadając obok niego.
- Lucjusz nadal piszę, gdy ma dużo do powiedzenia. Płynna mowa wciąż go męczy – wytłumaczyła im, w czasie gdy starszy Malfoy zaczął już pisać.
CZYTASZ
"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia Noks
FanficNie jest to nic specjalnie oryginalnego, ale postawiłam sobie za cel, by było to najbardziej emocjonalne i najbardziej dojrzałe uczuciowo opowiadanie, które napiszę. Cały główny wątek skupia się oczywiście na parze naszych ulubionych bohaterów, ich...