11. Teraz nie mów... nigdy ci nie powiem!

356 9 0
                                    

Znów przez pół nocy przewracała się w pościeli, pochłonięta myślami o nim i o tym, co się wydarzyło. Jej własna słabość powoli ją przerażała. Nie wiedziała, co ma z tym dalej zrobić... Nie powinna tak łatwo mu ulegać. To się dobrze dla nich nie skończy.

Pomimo tego, że od razy bardzo polubiła rodzinę Theo, a i jego samego chętnie znów spotkała, to ten dzień był dla niej cholernie bolesny.

Widok Dracona w towarzystwie dzieciaków... To, jak się na niego wspinały, a on się śmiał. To jak uczył małego Theo pływać i nurkować, a Tilly nosił na baranach...

Łzy same spłynęły po jej policzkach.

Nie wracała do tego wspomnienia nigdy. Bo było ono zbyt nierealne. Zbyt bolesne. Zbyt przytłaczające.

Nie sądziła, że mogłoby jej się przydarzyć coś podobnego... Ale się stało.

Mimo wszystko... Żałowała. A w takie dni jak dziś, żałowała bardzo mocno.

To zapewne totalnie skomplikowałoby jej życie, ale i tak... Rozpaczała w sercu za utraconą szansą.

Przewróciła się w pościeli.

Tym bardziej nie powinna się do niego ponownie zbliżyć. Nie zamierzała mu nigdy o tym powiedzieć.

- Sama nie wiem co się dzieje, ból zaczął się wczoraj wieczorem, a dziś rano pojawiło się krwawienie, ale bardziej obfite niż zwykle, no i ból nie mija nawet po eliksirach... – wyjaśniała pośpiesznie magomedykowi, krzywiąc się lekko pod nosem.

- Czy jest pani aktywna seksualnie? – zapytał, patrząc na nią przenikliwie.

Hermiona nerwowo przełknęła ślinę. Od prawie trzech tygodni z nikim nie spała, niemniej...

- Tak, jestem – odparła.

- Ostatnia miesiączka? – zapytał, zapisując coś w jej karcie.

Szybko policzyła to w swojej głowie. To było jeszcze przed Monako...

- Jakieś pięć tygodni temu... - wyszeptała, czując narastającą panikę.

- Proszę się położyć, muszę panią zbadać – uzdrowiciel wskazał jej kozetkę, po czym sięgnął po różdżkę i stanął nad nią.

Hermiona zagryzła wargę, czując jak siła zaklęcia diagnostycznego penetruje jej ciało.

- Tego się obawiałem... - mruczał młody mężczyzna w okularach, dość podobny do Harry'ego.

- Czego? – zapytała, czując jak łzy napływają jej do oczu.

- To poronienie na wczesnym etapie ciąży, góra czwarty tydzień.

- Poronienie? – wyszeptała, niedowierzając. – Przecież piłam eliksir!

- Chorowała pani ostatnio? – zapytał.

- Tak, jakoś dwa miesiące temu na anginę...

- Brała pani jakiś eliksir?

- Magomedyk zapisał mi Fortis Relevium...

- Zażywała pani Vetitum? – upewnił się.

- Tak.

- Fortis zaburza działanie tego eliksiru.

- Ale Magomedyk nic nie mówił! – zawołała przez łzy.

- Przykro mi. Musi pani wypić eliksir oczyszczający i zostać tu na noc. Proszę się jednak nie martwić, jest pani jeszcze bardzo młoda, będzie pani mogła mieć jeszcze dzieci – mężczyzna uśmiechnął się pocieszająco, a z jej piersi wyrwał się gorzki szloch.

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz