52. Teraz nie mów... zastanawiam się nad tym!

317 7 0
                                    

Przedszkole „Nieznany świat" uchodziło za jedno z najlepszych magicznych przedszkoli w tej części kraju.

Uczęszczały do niego dzieciaki z najbardziej prominentnych rodzin czarodziejów, a także dzieci magicznej arystokracji. Trudno było się do niego dostać ze względu na nieliczne grupy i bardzo ciekawy program edukacyjny, polegający na podążaniu za potrzebami dziecka, tak by rozwijać zwłaszcza jego mocne strony.

Hermiona wiedziała, że dla Luny prowadzenie go było życiową misją. Chciała przekazywać magicznym dzieciakom, że cokolwiek się dookoła nich dzieje, magia nie jest zła, tak jak indywidualność i chęć bycia oryginalnym. Jej poniekąd traumatyczne doświadczenia w okresie dorastania, mocno ją umocniły. Nadal bywała oryginalna i szalona, ale na co dzień nosiła teraz jeansy i luźne bluzki, a kolczyki w kształcie rzodkiewek i naszyjniki z kapslami od piwa, zakładała już tylko na bale przebierańców.

💞💞💞

Wyszła wraz z dzieciakami z kominka w duży, przestronnym holu i rozejrzała się. Tilly i Theo wyglądali na jednocześnie nieco zdenerwowanych, jak i podekscytowanych nowym miejscem.

- Dzień dobry, pani do kogo? – zapytała ją czarownica w podeszłym wieku, siedząc za biurkiem w jednym z rogów.

- Przyprowadziłam dzieci...

- Te dzieci nie chodzą do naszego przedszkola, a nie mamy żadnych wolnych miejsc – oznajmiła jej chłodno kobieta.

Hermiona zdusiła w sobie chęć na jakąś niemiła odpowiedź i zmusiła się do uśmiechu.

- Nazywam się Hermiona Granger, pani Lovegood jest moją przyjaciółką i...

- Nie mam na liście gości żadnej Hermiony Granger. Jest tylko... - kobieta przewertowała jakieś pergaminy. – Hermiona Malfoy – oznajmiła, patrząc na nią uważnie.

Hermiona wywróciła oczami. Luna pewnie pomyślała, że po ślubie przyjęła nazwisko Malfoya.

- Tak, to ja. Czy może pani poprosić panią Lovegood? Miała na mnie czekać... – powiedziała, coraz będzie zirytowana.

- Oczywiście, pani Malfoy – odparła, sięgając do magicznego interkomu.

Widać Luna wprowadziła u siebie nieco z nowinek technicznych z firmy Dracona.

Czarownica przekazała Lunie, że Hermiona już na nią czeka i po chwili pojawiła się ona w holu w towarzystwie dwóch młodych kobiet. Obie miały na sobie jednakowe, jasnoróżowe uniformy i plakietki z napisami. Mniejsza szatynka: „Ciocia Sandra", a wysoka krótko obcięta brunetka: „Ciocia Beth". Luna również miała na sobie firmowy kombinezon z plakietką z napisem: „Ciocia Luna".

- Witajcie w naszym przedszkolu! Ja nazywam się Luna i możecie mówić do mnie po imieniu, lub jeśli wolicie nazywać mnie ciocią, jak robią to wszystkie inne dzieciaki – Luna uśmiechnęła się do Tilly i Juniora.

- Przedstawicie się? – spytała łagodnie Hermiona.

- Cześć. Jestem Tilly Nott – powiedziała dziewczynka, wyciągając do niej dłoń.

- Witaj! Bardzo miło mi cię poznać. Jesteś bardzo podobna do swojej mamy – Luna uśmiechnęła się do dziewczynki.

- Pani ją zna? – zapytała od razu.

- Tak, jest bardzo miła – zapewniła ją Luna, na co Tilly odpowiedziała uśmiechem.

- A ty młodzieńcze, jesteś małą kopią swojego taty. Znam go jeszcze ze szkoły – Luna zwróciła się do Juniora.

- Ja też jestem Theo, jak tata – wyjaśnił jej, wyciągając do niej swoją drobną dłoń.

- Strasznie fajnie, że mogę cię poznać! A teraz pójdziecie wraz z nowymi ciociami do swoich grup. Przedstawią wam tam nowe koleżanki i waszych kolegów, dobrze? – Luna uśmiechnęła się do nich ciepło. – Ty Tilly pójdziesz z ciocią Beth, a ty Theodorze z ciocią Sandrą...

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz