82. Teraz nie mów... zróbcie coś z tym!

295 7 0
                                    

- Skarbie, może jednak coś zjesz? – Draco z niepokojem patrzył na siedzącą apatycznie na kanapie Hermionę.

- Nie jestem głodna.

- To może wezwę hotelowego lekarza, albo jakiegoś miejscowego magomedyka, by cię zbadał? – pytał z troską.

- Mówiłam ci, że nic mi nie jest. To był po prostu szok – Hermiona ukryła twarz w dłoniach, zastanawiając się, ile jeszcze łez byłaby w stanie dziś wylać.

Rozległo się głośne pukanie do drzwi, a Draco poderwał się z kanapy i szybko poszedł otworzyć.

- Cześć, dobrze, że jesteś – przywitał się z wysokim, postawnym mężczyzną.

- Zawsze do usług, panie Malfoy.

- Pamiętasz moją żonę? – spytał, gdy obaj podeszli bliżej.

- Oczywiście. Jak się pani miewa, pani Malfoy?

- Bywało lepiej, panie Sailor – odpowiedziała z bladym uśmiechem.

- Udało nam się ustalić kilka szczegółów. Przepraszam, że tyle to trwało...

- Nie szkodzi. Sam kazałem wam zajmować się sprawą Gettyego – Draco ciężko opadł na kanapę obok Hermiony.

- Pani ojciec miał wypadek trzy dni temu. Pijany kierowca tira, zepchnął z drogi jego samochód, gdy wracał wczesnym rankiem z giełdy kwiatowej.

- Mój Boże...- Hermiona przyłożyła dłoń do ust, by stłumić swój szloch.

- Znajduje się obecnie w najlepszym szpitalu uniwersytecki w Sydney. Niestety wciąż jest na intensywnej terapii, ponieważ doznał wielonarządowego urazu wewnętrznego.

Hermiona na nowo zaczęła płakać, a Draco szybko objął ją ramieniem i przyciągnął bliżej siebie, głaszcząc i szepcząc w jej włosy słowa pocieszenia.

- Pani matka spędza wiele godzin dziennie w szpitalu, jest tam wraz z nią kilkoro ich przyjaciół, którzy dbają o to by jadła i wracała do domu, by się wyspać.

- Dobrze to słyszeć – Hermiona odetchnęła płytko.

- Udało nam się wprowadzić do personelu naszego człowieka, który będzie na bieżąco, raportował nam wszelkie informacje na temat stanu zdrowia pani ojca. Na chwilę obecną, wiadomo, że zagrożenie życia minęło i prawdopodobnie już dziś wieczorem, pani tata trafi na normalną salę.

- O Godryku! Dzięki za to – Hermiona owinęła ramiona wokół talii Dracona, szczęśliwa, że wszystko zmierzało ku lepszemu.

- Kierowca, który spowodował wypadek, jest w mugolskim areszcie. Ubezpieczenie zdrowotne pani rodziców, jest wystarczające na pokrycie wszelkich kosztów, a nasi ludzie mają się upewnić, że wszelkie życzenia, które pani mama skieruje do personelu szpitala, będą respektowane. Będzie mieć ich bez przerwy na oku...

- Dziękuję bardzo, od razu lepiej się teraz czuje – Hermiona uśmiechnęła się do mężczyzny.

- Dzięki Criss, sprawiłeś się. Zresztą jak zwykle.

- Praca dla państwa to dla mnie przyjemność – zapewnił go Sailor.

- Na razie to wszystko, będziemy w kontakcie – Draco wstał, by odprowadzić mężczyznę do drzwi, po tym jak krótko pożegnał się on z Hermioną.

Ona sama wstała i wyszła na taras, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Poczuła ulgę, że wszystko miało dobrze się skończyć, ale z drugiej strony poczucie winy dosłownie dławiło jej oddech. Co by poczęła, gdyby jej ojciec zginął, nawet nie świadomy tego, że tak naprawdę jest kimś innym. Nie wiedząc o tym, że kiedyś prowadził jedną z najlepszych w północnym Londynie klinik dentystycznych, że ma córkę, która jest czarownicą... I zięcia, który jest multimilionerem...

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz