Ginny usiadła na kanapie i sięgnęła po swoją szklankę soku. Napiła się i odstawiła ją na stolik, patrząc w wygasły kominek. Luna zniknęła tuż po kolacji, którą zjedli słuchając szczebiotu małych Nottów. Theodore był spięty i milczący, a Blaise rzucał jej ukradkowe spojrzenia, chyba myśląc, że tego nie zauważy. Bawiła ją poniekąd ta sytuacja, ale z drugiej strony obawiała się, że Zabb faktycznie się czegoś wystraszy i zwieje...
- Jeszcze nie śpisz? – usłyszała nagle od strony schodów.
Odwróciła się i ledwo udało jej się powstrzymać szeroki uśmiech, który chciał jej wypłynąć na usta. Cieszyła się, że Zabini jednak nie unikał konfrontacji z nią. Na szczęście, widząc, że siedzi w salonie, nie uciekł gdzie pieprz rośnie.
- Nie mogę... Przewijam w swoich myślach wszystko to, co się ostatnio wydarzyło i naprawdę sama nie wiem, co o tym myśleć – przyznała.
- Tak, ja też nie wiem – Blaise uśmiechnął się delikatnie, po czym nalał sobie whisky i usiadł obok niej na kanapie, nie wyglądając wcale na skrępowanego jej bliskością.
- Świecisz mi tym po oczach! – zaburczała, wskazując na bursztynowy alkohol.
- Też piłaś wino, gdy mnie kazałano pić mleko – przypomniał jej złośliwie.
- Taa, karma szybko wróciła – zachichotała.
- Ciekawe, o której przybędą Malfoyowie – zastanawiał się Zabb.
- Pewnie niedługo. Herm dzwoniła, że jadą już do firmy Smoka, by skorzystać z świstokliku.
- Ale historia z tym porwaniem... Ma branie ta nasza Mionusia – zarechotał.
- Draco pewnie dostał szału, jak się dowiedział, że ktoś znów próbował porwać mu żonę.
- Domyślam się, że był rozdarty z jednej strony przez złość, a z drugiej przez paniczny strach o nią.
- A co tak dokładnie dzieje się u Nottów? – spytała cicho.
- Ta puszczalska jędza zamieszkała z tym mugolem... Ojcem Tobiasa.
- A podobno tak bardzo chciała wrócić do Theodora!
- Chciała, ale pod warunkiem, że on się w niej zakocha. Przecież tego się nie da zrobić na zawołanie, a Theo i tak już udawał przez pięć lat, że wszystko jest u nich w porządku.
- Rozpieszczona dziunia. Skoro nie mogła dostać tego, co chciała, to poleciała do wygodnej opcji numer dwa. Dobrze, że się rozwodzą...
- Zapomniałem ci powiedzieć! Moja sekretarka przekazała mi, że przyleciała dziś sowa z ministerstwa. Za dwa tygodnie jest twoja rozprawa rozwodowa...
- Już?! – Ginny aż podskoczyła na kanapie.
- Tak. W poniedziałek o dziewiątej rano – Blaise uśmiechnął się do niej łagodnie.
- Ale super! Myślisz, że wystarczy jedna? – spytała z nadzieją.
- Tak. Potter podpisał papiery i dobrze wie, że mamy na niego tyle haków, że jeśli coś odwinie, to pójdzie siedzieć...
- Pójdzie? To on nie jest nadal w areszcie aurorów za to, że cię przeklął? – zdziwiła się Ginny.
- Nie... Wyszedł już za kaucją – przyznał Zabini.
- Ale jak? Mieliście to zablokować! – Ruda wyraźnie się zdenerwowała.
- Jeśli siedziałby w areszcie, mógłby próbować odwlekać termin waszej rozprawy... A tak załatwimy to szybko.
CZYTASZ
"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia Noks
FanfictionNie jest to nic specjalnie oryginalnego, ale postawiłam sobie za cel, by było to najbardziej emocjonalne i najbardziej dojrzałe uczuciowo opowiadanie, które napiszę. Cały główny wątek skupia się oczywiście na parze naszych ulubionych bohaterów, ich...