Obydwoje zrezygnowali z deseru, zmęczeni po tak pełnym wrażeń dniu. Hermiona z ulgą usiadła wygodnie we wnętrzu limuzyny, szczęśliwa, że wkrótce znajdzie się w domu, a zwłaszcza, że niedługo znajdzie się w łóżku.
Kątem oka spojrzała na Dracona. Nada był spięty i zamyślony. A może jednak był trochę zazdrosny o Ferson? Nie wiedziała na ile poważna była ich relacja, ale była prawie pewna, że był w niej również seks.
Zacisnęła zęby. Cholernie ją to irytowało.
- Ochrona będzie jeszcze przez kilka dni stała pod twoją księgarnią – poinformował.
- Nie ma potrzeby. Zamknęłam ją na jakiś czas. Będę miała możliwość zaaranżować na nowo regały – odpowiedziała, w duchu zastanawiając się, czy opłaty w tym miesiącu z powodu przestoju, nie będą wymagały od niej naruszenia oszczędności.
Bardzo nie chciałaby tego robić, ale przecież musiała wypłacić dziewczynom ich pensje...
- W porządku. Mam nadzieję, że nikt nieproszony się tam nie pojawi.
- A właśnie! Zapomniałam ci powiedzieć. Diana Lachlan tam dzisiaj przyszła – Hermiona mimowolnie skrzywiła się pod nosem.
- Mogłem to przewidzieć. Pewnie odstawiła niezły cyrk... - westchnął zniechęcony.
- Trzech ochroniarzy próbowało ją poskromić – zaśmiała się. – Wyszłam i pogadałam z nią chwilę...
- No jasne, jakże by inaczej – Draco wywrócił oczami i spojrzał na nią z przyganą.
- Miałeś rację mówiąc, że jest dość głupia i pusta – przyznała.
- Tylko raz spotkała moich znajomych i wszystkich zdążyła obrazić w dziesięć minut, w ogóle nie świadoma tego, że jej głupie teksty mają taki efekt – wspominał.
- Nie wytrzymałbyś z nią – zaśmiała się.
- Zapewne nie – przyznał.
- Dlaczego powiedziałeś Harryemu, że wkrótce dostanie zaproszenie na ślub? – spytała. – Przecież ustaliliśmy, że zrobimy tylko zdjęcia...
- Wszyscy oczekują tych zaproszeń. Moi współpracownicy, przyjaciele, znajomi... Podobnie zresztą twoi – zauważył Draco.
Hermiona poczuła nieprzyjemny dreszcz. On chyba nie zamierzał zmieniać teraz zdania? Nie da rady odwalić przed tymi wszystkimi ludźmi farsy z udawanym ślubem! Wcześniej zapłakałaby się na śmierć przy przysiędze...
- Trudno! Nie mam zamiaru ulegać ich presji! – powiedziała twardo.
- Pomyślałem, że wystarczyłoby zorganizować jakieś przyjęcie. Powiemy, że ślub był prywatną uroczystością, a tydzień później wydamy poślubne przyjęcie w ogrodzie. To powinno poniekąd załatwić sprawę... - zaproponował.
Hermiona odetchnęła lekko. Z dwojga złego, wolała już udawać cały wieczór uśmiech, niż stanąć z nim ponownie przy ołtarzu. Na pewno nie dałaby rady...
- Niezły pomysł. Ktoś to zorganizuje? – spytała.
- Współpracuję zawsze z jedną firmą od organizacji przyjęć, chyba, że wolisz to zrobić sama... - Draco spojrzał na nią.
- Nie! Niech oni wszystko załatwią – odpowiedziała od razu.
- Mogą mieć pytania w kwestii kolorów, czy menu...
- Może Ginny zechce coś wtrącić, mnie tam w sumie wszystko jedno – powiedziała szczerze.
- W porządku. Zabb załatwi to jutro, a ty napisz do Eveline w sprawie sukni. Suknie ślubną na sesję już dogadałyście? – spytał.
CZYTASZ
"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia Noks
FanfictionNie jest to nic specjalnie oryginalnego, ale postawiłam sobie za cel, by było to najbardziej emocjonalne i najbardziej dojrzałe uczuciowo opowiadanie, które napiszę. Cały główny wątek skupia się oczywiście na parze naszych ulubionych bohaterów, ich...