66. Teraz nie mów... popełniasz błąd!

318 7 0
                                    

- Na pewno wolno ci pływać? – spytała z powątpiewaniem Luna, patrząc jak Ginny nurkuje.

- Pewnie nie, ale i tak nie zamierzam z tego zrezygnować – Ginny uśmiechnęła się do niej przekornie.

Luna obejrzała się na kąpiących się w brodziku Tilly i Juniora.

- Umieram z niepokoju o Hermionę – wyszeptała, nerwowo wyginając palce.

Siedziała na brzegu basenu, z nogami w wodzie, w czarnym bikini pożyczonym z szafy Hermiony. Gdy Draco zadzwonił z informacją, że jego żona zniknęła i pilnie poprosił, by zajęły się przez całe popołudnie dziećmi, Ginny od razu wstała z łóżka i postanowiła wraz z Luną i maluchami iść popływać, tak by zająć czymś dzieci, no i własne myśli, bo obie bardzo to przeżywały.

- Nawet mi nie mów... Obgryzłabym paznokcie ze stresu, gdybym jeszcze w ogóle miała co obgryzać. Jestem przerażona tym wszystkim, co się ostatnio dookoła nas wyprawia – przyznała Ginny.

- To prawda, czyste szaleństwo – Luna posłała jej słaby uśmiech.

- A co u ciebie? – Ginny przyjrzała jej się uważnie.

- Normalnie. Praca, przedszkole...

- Luna! Nie kombinuj... Wiesz o co pytam!

- Thomas, ten Amerykanin przysłał mi dziś bukiet kwiatów i eleganckie zaproszenie, bym odwiedziła go kiedyś w Stanach – przyznała z delikatnym uśmiechem. – Napisał też do mnie na AurumTel. Trochę powymienialiśmy się wiadomościami. Jest bardzo miły...

Ginny skrzywiła się pod nosem i spojrzała na Tilly i Juniora.

- Taaa, jasne. Wiesz, kto jeszcze jest bardzo miły? – spytała, patrząc jej prosto w oczy.

- Nie zaczynaj Gin, proszę cię! – ostrzegła. – Mam szczerą nadzieję, że on jednak jakoś dogada się z żoną i...

Luna urwała, warknęła i ukryła twarz w dłoniach.

Ginny zachichotała złośliwie i podpłynęła do blondynki, łapiąc ją za kostkę i szarpiąc za jej nogę.

- Ty go lubisz! Ty go lubisz! – zaśpiewała.

- Zamknij się, albo cię utopię! – Luna wyszarpała nogę i przechyliła się, by wepchnąć głowę przyjaciółki pod wodę.

- To było do przewidzenia. Ten facet to prawdziwy przystojniak... Do tego jest taki słodki, troskliwy, męski... Ach! – Ginny zaśmiewała się w najlepsze i znów uciekła z poza zasięgu ramion Luny.

- Jego żona naskoczyła na mnie w łazience w czasie przyjęcia... – przyznała z niechęcią.

- Serio? Co za idiotka! Od początku jakoś jej nie polubiłam, sama nie wiem dlaczego – przyznała Ginny.

- Obiecałam trzymać się z daleka, dlatego idąc za własnym postanowieniem, w sobotę będę miała randkę... Thomas przyjdzie tu na weekend i pójdziemy razem na kolację.

Ginny spojrzała na nią uważnie, po czym lekko pokręciła głową.

- Hermiona prawie wyszła za mąż za mojego brata, by zapomnieć. Zobaczymy, jak daleko ty się posuniesz... - zadrwiła.

- Idę na jedną kolację, a nie do ołtarza! – zaperzyła się Luna.

- I tak uważam, że popełniasz cholerny błąd Kicaku!

- Z czym? – padło pytanie, a obie dziewczyny gwałtownie się odwróciły w stronę Zabiniego i Notta, którzy właśnie weszli na salę z basenem i to Diabeł zainteresował się o czym mówią.

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz