60. Teraz nie mów... bolesna wiadomość!

293 7 0
                                    

Właśnie tańczyła z Nevillem, który opowiadał jej o swoim projekcie dotyczącym zaklęć ochronnych dla roślin, gdy Parvati wbiegła z krzykiem do ogrodu.

- Hermiona! Ginny spadła ze schodów! – wrzasnęła, a Hermiona poczuła, jak jej ciało przeszył zimny dreszcz.

Pędem ruszyła w stronę domu, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że Draco biegnie tuż za nią. Wbiegli do holu akurat w momencie, gdy Blaise podnosił z ziemi bladą Ginny. Na jej głowie widniała krwawiąca rana.

- Który kominek ma połączenie do Munga?! – krzyknął Zabb do Dracona, wyraźnie spanikowany.

- Gabinet! – zawołał Malfoy, a Hermiona poczuła na twarzy łzy, gdy biegła tuż za nim w tamtą stronę.

Draco wyprzedził go przy samych drzwiach i otworzył je na oścież, a później podbiegł do kominka, by rozpalić w nim ogień.

- Idź z nimi, a ja przekażę Theo i Lunie by ogarnęli gości i zaraz tam jestem – powiedział do niej, gdy Blaise i Ginny zniknęli w płomieniach.

- Dobrze! – rzuciła tylko i złapała za proszek Fiuu.

Po chwili już była w kominku.

Gdy znalazła się w holu Munga, Blaise właśnie wzywał pomocy. Natychmiast dwóch magomedyków podbiegło do niego z noszami. Od razu ułożył na nich ostrożnie Ginny.

- Co się stało? – spytał niższy z mężczyzn.

- Spadła z wysokich schodów – wyjaśnił Zabini, spanikowanym głosem.

- Proszę wypełnić jej kartę rejestracji, a my się nią zajmiemy – obiecał wyższy z nich, po czym biegiem ruszyli w stronę jakiś drzwi.

- Blaise... - Hermiona podeszła do niego, łapiąc go za ramię.

- Ona spadła... Nic nie mogłem zrobić, nie zdążyłem... - wyszeptał z bólem.

- Spokojnie! Nic jej nie będzie! – Hermiona starała się heroicznie walczyć ze łzami.

- Proszę państwa? – rejestratorka spojrzała na nich wyczekująco.

- Ginevra Potter, nazwisko panieńskie Weasley. Ma dwadzieścia trzy lata. Spadła ze schodów... - wyjaśniła pośpiesznie Hermiona, nadal hamując łzy

- Ktoś z państwa jest uprawniony do otrzymywania informacji o jej stanie zdrowia?

Hermiona nerwowo spojrzała na Zabiniego. Nie chciała tego mówić na głos, ale obawiała się, że mógł to być wciąż Harry...

- Zdaje się, że zmieniła to, w czasie gdy mnie szykowano do wypisu. Mówiła, że dobrze zrobiłem wskazując Dracona, jako moją osobę do kontaktu. Chyba wskazała ciebie... - wyjaśnił pośpiesznie Blaise.

- Hermiona Granger – Malfoy – powiedziała szybko.

- Dowód tożsamości proszę – odrzekła czarownica.

Hermiona jęknęła cicho. Nie miała go przecież przy sobie...

- Masz AurumTel? Zadzwonię do Dracona i poproszę... - zaczęła mówić, ale Blaise tylko warknął i zmierzył czarownicę wrogo, po czym ruszył do stojaka z gazetami.

Po kilku sekundach, wrócił z dzisiejszym wydaniem Proroka, który na pierwszej stronie, informował o ich przyjęciu poślubnym.

- Proszę bardzo. Jest zdjęcie z podpisem! Wystarczy? – rzucił gazetą pod nos rejestratorki.

Kobieta popatrzyła na niego z niechęcią.

- Z tego co widzę w magicznym raporcie dopiero rozpoczęło się badanie. Trzecie piętro, urazy pozazaklęciowe. Proszę poczekać na korytarzu, magomedyk państwa poinformuje co się dokładnie podziało ze zdrowiem pani Potter – wyburczała.

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz