16. Teraz nie mów... nie potrafię!

367 10 0
                                    

Ostrzeżenie: rozdział zawiera bardzo wiele wulgaryzmów.

💞💞💞

Była zmęczona, ale zadowolona. Układanie książek, szło jej całkiem sprawnie. Gdy dochodziło południe, postanowiła pójść zjeść coś jeszcze z kolejnej ogromnej porcji śniadania, jaką uraczyła ją dziś Adelajda.

Ledwo przekroczyła próg gabinetu, gdy zadzwonił jej AurumTel.

Podeszła szybko do swojej torebki. Okazało się, że dzwoni... Mąż. No jasne.

- Odbierz.

- Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz? – spytał cierpko na powitanie.

Hermiona szczerze zdziwiła się jego tonem.

- Układam książki, a co?

- Dlaczego moja służba, dzwoni do mnie bliska paniki, mówiąc coś o tym, że chcesz im osobno płacić? – spytał, patrząc na nią ze złością.

Hermiona nerwowo przełknęła ślinę.

- Jutro mamy wieczór poezji w księgarni. Zawsze kupujemy na niego ciasta z pobliskiej cukierni, ale wczorajsza szarlotka Adelajdy była tak przepyszna, że pomyślałam...

- Na Salazara, Granger! – ofuknął ją. – Ci ludzie dla mnie pracują, ale nie są bez skazy! Chcesz, żeby do prasy wyciekło, że osobno płacisz swoim własnym służącym za jakieś głupie ciasto? Sądzisz, że taki skandal ułatwi nam życie? A może naprawdę, aż tak bardzo się upierasz, by gardzić moimi pieniędzmi, że nawet z takiej głupot robisz taki wielki problem? – warczał na nią.

- Ja nie... Oczywiście, że nie... - odpowiedziała, czując, że zbiera się jej na płacz. – Przepraszam, nie chciałam...

- Świetnie! Adelajda upiecze ci co zechcesz i ile tego zechcesz, a Olaf ci to jutro dostarczy! I nie chce więcej o tym słyszeć! – przeszył ją zimnym spojrzeniem.

- Dobrze – odpowiedziała, przełykając łzy. – Dziękuję i do zobaczenia – dodała i szybko się rozłączyła, nim pierwsze łzy wypłynęły jej na policzki.

💞💞💞

- Kurwa! – ryknął wściekle, rzucając złotą płytką o biurko.

Sam nie wiedział dlaczego zareagował tak ostro po telefonie Boba. Mój Merlinie... Czyżby ona serio przez niego płakała? Jeśli tak, to chyba zaraz sam się czymś przeklnie!

Z miejsca wkurzył się do granic, słysząc, że zachowywała się tak irracjonalnie w tak błahej sprawie. Stać go było, by wykupić wszystkie cukiernie w tym kraju, a ona serio chciała płacić jego ludziom za blachę jakiegoś głupiego strucla? Dlaczego tak bardzo próbowała zachować niezależność? A może to dlatego, by nie przyzwyczajać się zanadto do pieniędzy, skoro i tak planowała od niego odejść bez nich?

- Zwariuję... - wyszeptał, chowając twarz w dłoniach.

- Dzień doberek! Właśnie wracam ze spotkania z naszym dyrektorem do fili w Kangurownie... - zaczął mówić od wejścia wesoło Zabb.

- Nie teraz, Blaise – poprosił cicho Draco, wciąż nie zabierając rąk z twarzy.

- Co ci Smoku? – zainteresował się.

- Chyba właśnie doprowadziłem Hermionę do płaczu – przyznał, wstając gwałtownie i podchodząc do barku.

Desperacko potrzebował teraz drinka.

- Umyślnie? – spytał cicho Diabeł, siadają przed jego biurkiem.

- Nawrzeszczałem na nią – westchną ciężko.

"Teraz nie mów żegnaj...!" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz