Rozdział 1

8.8K 407 5
                                    

Siedem miesięcy później

Angelina

- Dzień dobry – przywitałam się z braćmi wchodząc do jadalni.

Oczywiście jak mogłam przewidzieć już tam byli zapewne gdybym wstała godzinę wcześniej nic by się w tym temacie nie zmieniło. Jakby telepatycznie wiedzieli, kiedy wstaje i robili to przede mną.

Maddox był z nas najstarszy i dlatego zajmował miejsce naszego taty. W sumie to on mnie wychował. Miał zaledwie osiemnaście lat, kiedy musiał zająć się młodszych piętnastoletnim bratem i mną. Miałam tylko trzy lata a opieka nade mną nie była łatwa dla kogoś kto nigdy nie trzymał dziecka w rękach.

Zaskoczył wszystkich i zajął się mną najlepiej jak potrafił. Oczywiście że popełniał błędy, ale kto ich nie robi. Może dlatego byłam mu tak oddana. Robiłam wszystko czego ode mnie wymagał nawet jeśli ta prośba była niedorzeczna. Tak, sprzeczaliśmy się, ale i tak w końcu ulegałam.

Robiłam to dlatego że go kochałam a miłość ta wykraczała ponad wszystko inne.

Co się tyczy Leandra to sprawa wyglądała zupełnie inaczej. On był bardziej wyluzowany i pozwalał mi na więcej niż Maddox. Oczywiście robił to w tajemnicy, ale i tak cieszyłam się z tych małych chwil wolność.

- Witaj mała – Leander pozwolił żebym pocałowała go w policzek a potem przyszła kolej na Maddoxa.

- Wyspałaś się? – zapytał łapiąc mnie za dłoń, kiedy chciałam przejść obok niego po dawce czułości jaką mu zafundowałam.

- Tak – uśmiechnęłam się.

- Chyba nie – zmarszczył zabawnie brwi. Zawsze tak robił, kiedy był niezadowolony.

Śmiejąc się ucałowałam jego policzek jeszcze trzy razy.

- Lepiej?

- O wiele – rozluźnił się i puścił moją dłoń.

Zajęłam miejsce obok niego ciesząc się z tych kilku chwil razem. Za niecałe – spojrzałam na zegarek – trzydzieści osiem minut będą musieli wyjść więc nie zobaczymy się przez cały dzień. Interesy nie poprowadzą się same – tak mawiał Maddox, ale widziałam, jak go to boli. Zostawienie mnie samej w wielkim domu, ale dzisiaj miałam plany więc nie będę się nudzić.

- Mam coś dla ciebie – Maddox pochylił się w moją stronę uśmiechając się tajemniczo.

- Niech zgadnę – sięgnęłam po filiżankę, z kawą która już na mnie czekała. Tak samo jak talerz pełen jedzenia. – Znowu jakieś przyjęcie?

Zmieszał się więc miałam rację. Nie znosiłam tych przyjęć, bo choć każdy mnie znał i szanował nie mogłam się z tego cieszyć. Nie kiedy na każdym kroku czaili się moi bracia a każdy zainteresowany mną mężczyzna uciekał w podskokach. Maddox robił wtedy taką minę, że trudno było nie uciec.

- Ale to wynagrodzi ci wszystko – oznajmił kładąc przede mną złote pudełko.

- Nie – zaparło mi dech w piersi.

Większość kobiet cieszyła się z biżuterii, którą dostawała, ale nie ja. Dla mnie mogłam jej wcale nie mieć, bo to co teraz dostałam było o wiele lepsze.

Otworzyłam pudełko drżącymi dłońmi. Ekscytacja mieszała się z radością małego dziecka. Wyciągnęłam przepiękną talię kart do gry. Czarne tło ze złotym wzorem przypominające mi czasy piratów - jak nic było to prawdziwe złoto. Błyszczały się w świetle niczym zaczarowane. Dodatkowo były gładkie i błyszczące a takie było rzadko spotkać.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz