Rozdział 24

4.5K 231 2
                                    

Angelina

Uwielbiałam tą pracę. Patrzenie jak od początku do końca możemy zadowalać ludzi było cudowne. Wszystkie projekty jakie dostaliśmy udało nam się sprzedać w ciągu tygodnia. Paczki czekały na stole, na kuriera który miał je osobiście zawieźć do odpowiednich punktów odbioru.

Czułam, że jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia sukcesu. Kolejne projekty przyjadą wieczorem a następne za dwa dni więc mieliśmy pełne ręce roboty. Rozszerzyliśmy ofertę na zarówno ubrania męskie jak i damskie. Ryan zajmował się modą dla panów a Sonia dla pań. Sesje zdjęciowe z nimi sprawiały im wiele radości a mnie wystarczało, że stałam obok i zajmowałam się papierkową pracą.

- Angelina mówiłaś już Ryanowi? – Sonia wieszała ubrania na wieszakach.

- O czym? – zapytał siadając na moim biurku.

- Nasza gwiazdeczka powiedziała braciom, że ma chłopaka.

- Serio? – przyjrzał mi się. – I jak to przyjęli?

- Leander do tej pory się do mnie nie odzywa twierdząc, że zniszczyłam naszą rodzinę – miałam mu za złe, że powiedział coś takiego.

- Twój brat cię kocha, dlatego stara się cię chronić nawet przed samym sobą.

- Ale to nie było w stosunku do niej w porządku - dorzuciła Sonia.

- Widać, że nie masz rodzeństwa kochana – spojrzał na nią zaczepnie.

Szykowała się dłuższa konwersacja, więc wolałam się ulotnić. Złapałam torebkę i powoli kierowałam się do wyjścia patrząc czy aby nie szukają mnie wzrokiem.

- To, że nie mam brata ani siostry nie znaczy, że nie umiem się wczuć w jej sytuację – oparła ręce na biodrach stojąc przed nim.

- To właśnie to znaczy...

Byłam coraz bliżej wyjścia, kiedy drzwi otworzyły się przyciągając ich uwagę. Xavier wybrał sobie zły moment na spotkanie.

- Cze...

- Nie teraz – pisnęłam i szybko wyciągnęłam go z pomieszczenia. – Uciekamy.

- Dlaczego?

- Potem ci powiem – złapałam go za rękę w biegu. Nic nie mówił a jedynie truchtał za mną w dół po schodach. Moje szpilki stukały na każdym stopniu coraz bardziej oddalając nas od kłócącej się pary.

Wypadliśmy na ulicę jakby się za nami paliło. Tuż przy krawężniku stał jego samochód więc pociągnęłam go w tamtą stronę. Nie czekając na niego otworzyła drzwi samochodu i wskoczyłam do niego.

- Cześć Alex. – przywitałam się z siedzącym z przodu mężczyznom.

- No witaj – odwrócił się w moją stronę rozbawiony. – Ciężki dzień?

- Nawet nie wiesz jak bardzo – odetchnęłam głęboko opierając się o fotel.

Ryan i Sonia nie powinni się przeze mnie kłócić, ale jak już zaczęli to lepiej było im nie przerywać, bo oberwie się rykoszetem. To jakby wejść pomiędzy dwie osoby o tym samym charakterze. Wybuch wielkości bomby atomowej gwarantowany.

- Czemu tak szybko uciekliśmy? – zapytał zdejmując marynarkę.

- Możesz przestać – przerwałam mu.

- Niby co?

- No to – poruszyłam dłonią nad jego piersią. – Nie mogę się skupić. Możesz złożyć ją z powrotem?

- Ani myślę – uśmiechnął się rozbawiony moją reakcją. Nie moja wina, że był seksowany a firmowy styl dodawał jeszcze pikanterii. Samo to, że mogłam złapać go za krawat i przyciągnąć do siebie nie wróżyło zbyt dobrze. Nie przy Alexie który przysłuchiwał się naszej rozmowie.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz