Rozdział 31

4.5K 240 7
                                    

Xavier

Od wczorajszego wydarzenia nie mogłem się na niczym skupić. W dalszym ciągu odtwarzałem klatka po klatce jej zachowanie, jej słowa, które utwierdzały mnie w tym, że nigdy mi nie wybaczy. Poczucie zdrady było jasno wypisane na jej twarzy, ale to te oczy przykuły moją uwagę. Straciły swój blask, który widziałem tam każdego dnia a to moja wina.

- Gotowy synu? – zapytał ojciec stojąc w drzwiach.

- Tak – odpowiedziałem choć wcale nie byłem.

Spieprzyłem wiele rzeczy, ale tego nie mogłem. Liczył na mnie i choć nie miałem na to siły musiałem się wykazać. Od tego zależała praca naszych ludzi, których zatrudnialiśmy a było ich kilka setek co wiązało się z wielką odpowiedzialnością. Ode mnie zależało czy będę mieć prace i utrzymają rodziny.

- Odzywała się? – zapytał.

- Nie i już się nie odezwie – byłem tego na tysiąc procent pewny.

- Daj jej czas.

- To i tak nic nie zmieni. – sam nie dałbym sobie kolejnej szansy.

- To co zrobiłeś nie było w porządku. Było podłe, ale widziałem jak na ciebie patrzy. – włożył ręce do kieszeni patrząc jak nie radzę sobie z krawatem jednak nie zaoferował pomocy. – Ona ci wybaczy.

Mówił z takim przekonaniem, że prawie mu uwierzyłem. Kiedy wczoraj wróciłem do domu pobity a on natknął się na mnie wchodzącego po schodach wycisnął ze mnie prawdę. Aż trudno uwierzyć, że mama nic mu nie powiedziała, ale była wobec mnie lojalna. Nie chciała stawać w sytuacji, kiedy pokłócilibyśmy się z ojcem, dlatego milczała.

Chociaż znał wcześniej prawdę i tak widziałem zawód w jego oczach. Chciał żebym przyznał się wcześniej, ale nie chciałem. Otwarcie powiedział, że to moja wina i teraz będę za to płacił. Wtedy rozpłakałem się jak dziecko. Po raz pierwszy od śmierci Isabelli.

- Idziemy? – zapytałem uparcie ignorując jego słowa.

- Jesteś uparty jak osioł – pokręcił zdegustowany głową. – Matka czeka już na dole.

- Więc nie pozwólmy jej dłużej się denerwować – oznajmiłem.

Musiałem przetrwać tylko ten wieczór a potem opracuję plan jak ją odzyskać.

***

Wszystko przebiegało dobrze. Ludzie świetnie się bawili śmiejąc i rozmawiając między sobą a ja myślałem tylko o tym jak mam się stąd ulotnić nikogo nie obrażając. Żeby jakoś to wytrzymać trzymałem się na uboczu.

- Największy kawaler w mieście a podpiera ścianę – Alex stanął obok mnie z kieliszkiem szampana w ręce – Chcesz? – zapytał podsuwając mi alkohol.

- Nie. – potrząsnąłem głową.

- Stary chociaż staraj się uśmiechać, bo ludzie na ciebie patrzą jak na wariata – stwierdził.

- Mogą się walić – nie obchodziło mnie co o mnie myślą.

- Chociaż przetrwaj jakoś ten wieczór – starał się podnieś mnie na duchu.

- Przecież tu jestem co nie?

- Stary – zaśmiał się z mojej miny. – To nawet nie jest staranie.

- Nawet to mnie nie cieszy – kiedyś może tak, ale nie teraz. To co kiedyś uważałem za idealne życie dla mnie było tylko namiastką.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz