Rozdział 32

4.5K 229 7
                                    

Xavier

2 tygodnie później

Siedziałem na ławce w parku czekając aż przyjdzie. Te spotkania były dla mnie jedynym co utrzymywało mnie przy życiu. Od dnia, kiedy odwróciła się i odeszła nie mogłem poradzić sobie z jej stratą.

Momentami miałem nawet ochotę powiedzieć Alexowi, żeby ją znalazł, ale jak mogłem wtrącać się w jej życie. Nie wiem, gdzie była, ale mogłem chociaż wiedzieć co u niej. Łatwe to nie było, ale po wielu telefonach i rozmowach w końcu się udało.

- Wyglądasz jak skazaniec – Maddox usiadł obok ciesząc się z mojej niedoli. Kto by pomyślał, że to właśnie on będzie mi mówił co u niej słychać. Mój największy wróg był teraz jedną linią łączącą mnie z Angeliną.

- Co u niej? – zapytałem ignorując jego słowa.

- Masz – podał mi kubek z kawą.

- Otruta? – zapytałem, ale i tak wziąłem.

- Pomyślałem, że ci się przyda – spojrzał na mnie. – Źle wyglądasz.

- Dzięki. – parsknąłem dobrze wiedząc jak wyglądam. Starałem się jakoś funkcjonować, ale to nie było łatwe. Od rana do wieczora siedziałem w pracy poza tymi momentami, kiedy mogłem porozmawiać z Maddoxem o Angelinie. To dawało mi siły, żeby nadal budzić się każdego dnia. - Co u niej? – ponowiłem pytanie.

- Dobrze jej idzie. – rozsiadł się wygodnie.

- Możesz powiedzieć coś więcej czy będziesz gadał pojedynczymi słowami? – wnerwiał mnie, ale robił to specjalnie.

- Jest zdrowa. Pracuję. Wychodzi do ludzi. Cieszy się życiem.

- Je regularnie? – musiałem wiedzieć, że w tym aspekcie też sobie radzi. Nie chciałbym, żeby przez mnie wpadła w chorobę albo jeszcze gorzej.

- Mówi, że tak, ale od ochroniarza wiem, że czasami pomija posiłki – jego też to męczyło.

- Musi jeść.

- Myślisz, że nie wiem – warknął. – Ale uspokaja mnie to, że mój człowiek jest przy niej i podsuwa jej jedzenie pod każdym pretekstem. A kiedy nie chce słuchać to mówi, że zadzwoni do mnie.

- Jest szczęśliwa? – to było dla mnie najważniejsze. Nie ważne jak bardzo przy tym cierpię liczy się tylko ona.

- Nie jest – spojrzał na mnie z wyrzutem. – Bo ciebie przy niej nie ma.

- Przejdzie jej – chciałem w to wierzyć, że tak właśnie będzie. Z dnia na dzień docierało do mnie, że ona nie miała zamiaru wracać, ale to może i dobrze. Tu nie czeka ją nic więcej niż ból a tam mogła znaleźć szczęście na jakie zasługuje.

- Poddajesz się? Już chcesz o niej zapomnieć i ruszyć dalej? – mówił coraz głośniej - Nie spodziewałem się, że przychodzi co to tak łatwo.

- Tego chciałeś. – nie rozumiałem, dlaczego był na mnie zły.

- Jedyne czego chciałem to jej szczęścia, a że była taka tylko przy tobie to co ja mogę. – wzruszył beztrosko ramionami.

- Mówisz tak jakbym miał u niej szansę.

- Angelina nigdy nikogo nie skreśla. Daj jej czas.

- Co, jeśli wróci za kilka lat? – tego obawiałem się najbardziej.

- To będziesz na nią czekał. Takie kobiety są warte czekania na nie nawet całe życie – teraz byłem pewny, że nie mówił o sobie.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz