Rozdział 39

1.4K 91 0
                                    

Angelina

Czekałam na niego w mieszkaniu, które wyglądało jakby przeszedł po nim tajfun. Wszędzie walały się kartony z ubraniami, butami, dokumentami, garnkami, talerzami i nie wiadomo z czym jeszcze. Na samą myśl, że będę musiała to wszystko wypakować czułam, jak podnosi mi się ciśnienie.

Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i wykonałam ruch, który był nader niebezpieczny, ale bez ryzyka nie ma nagrody jak to mówią.

Przeprowadziłam wojnę z Maddoxem i Leandrem o osobne mieszkanie. Wiem, że chcieli dla mnie wszystkiego co najlepsze jednak nie mogli wiecznie trzymać mnie pod kloszem. Byłam już dorosła i sama mogłam podejmować decyzje nie ważne jakie by były. Takie jest życie, że nieraz się potknę jednak będę musiała się sama podnieść, bo nikt nie będzie zawsze za mnie tego robił.

Pukanie do drzwi wyrwało mnie z zamyślenia. Poruszyłam się wiedząc kto stoi za drzwiami a im bliżej byłam tym szybciej biło mi serce. Ponowne spotkanie wywoływało motyle w brzuchu, a kiedy w końcu otworzyłam drzwi nie mogłam wyjść z wrażenia. Stał tam ubrany w zwykły biały T-shirt i siwych dresowych spodniach. Kto by przypuszczał, że może wyglądać jeszcze seksowniej niż w tych swoich garniturach.

- Cześć. – rzuciłam starając się zapanować nad nerwami.

- Przyniosłem narzędzia. – powiedział wyciągając przed siebie rękę z wielką walizką. Zupełnie o tym zapomniałam, ale cieszyłam się, że ona pamiętał. W mieszkaniu miałam tylko noże, ale tym to byśmy sobie nie poradzili.

- Zapraszam. – otworzyłam szerzej drzwi, a kiedy wszedł zamknęłam je.

- Pięknie tu. – rozglądał się i tutaj musiał mu przyznać rację.

Oglądałam wiele mieszkań, ale właśnie to od razu mnie ujęło. Nie było w jakimś dobrym stanie, bo mieszkająca tutaj rodzina nie przejmowała się remontami więc trzeba było zrobić wszystko od podstaw. Co mogłam sama zrobić to zrobiłam jednak, jeśli chodzi o remont kuchni i łazienki to wynajęłam firmę.

Okna wychodziły na ulicę na przez to jak wysoko mieściło się mieszkanie miałam niezły widok, kiedy zapadał zmierzch. Wtedy miasto zaczynało tętnić życiem. Wszędzie paliły się neony a samochody trąbiły jak najęte co niektórym mogło przeszkadzać, ale nie mnie. Wychowałam się w tym mieście i nie wyobrażałam sobie, że miałabym je opuścić na stałe. Te kilka miesięcy, podczas których wyjechałam były ciężkie, bo zostałam sama bez znajomych i rodziny, ale poradziłam sobie.

- Brakuje tylko mebli. – skrzywiłam się patrząc na puste przestrzenie. – Ale masz rację. Pięknie tutaj.

- Jak twoi bracia to przyjęli? – zapytał odstawiając walizkę na podłogę.

- Walczyłam jak najmocniej i w końcu się udało. – położyłam dłonie na biodrach.

Maddox przyjął to lepiej i nawet zaproponował, że mogę się przeprowadzić do któregoś mieszkania, które kupował co jakiś czas, ale nie tego chciałam. Sama od podstaw chciałam zająć się poszukaniem mieszkania a potem jego remontem. Chyba bardziej posłuchał swojej żony, która powiedziała do niego, że jestem dorosła i kiedyś i tak chciałabym zacząć życie na własny rachunek za co byłam jej wdzięczna. Kto by przypuszczał, że Victoria będzie po mojej stronie.

Z kolei Leander zachowywał się jakbym zabiła mu szczeniaczka, którego swoją drogą nie miał. Nie potrafił przyjąć do wiadomości, że już nigdy nie będziemy jeść razem śniadań i przekomarzać się jak to mieliśmy w zwyczaju. Wiem, że było to dla niego trudne, bo byłam jego księżniczką, ale wiedziałam, jak to zmienić. Mój brat potrzebował dziewczyny, więc musiałam mu jakąś znaleźć.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz