Rozdział 25

4.4K 240 7
                                    

Angelina

Podjechałam pod klinikę spóźniona od dobrych czterdziestu pięciu minut. Szybko zamknęłam samochód i wparowałam do środka.

- Dobry wieczór – wysapałam jak bo wielkim maratonie a muszę napomknąć, że biegłam tylko przez parking.

- Dla ciebie kochana raczej nie – starsza kobieta spojrzała na mnie z okularów typowych dla nauczycielek.

- No może troszeczkę.

- Wy młodzi za bardzo się wszystkim przejmujecie – pokręciła zdegustowana głową. – Do kogo kochanieńka?

- Do doktor Serrano – oznajmiłam.

- Przykro mi, ale pani doktor już wyszła – posłała mi współczujące spojrzenie.

Wiedziałam, że tak właśnie może być, ale łudziłam się, że może jednak poczeka. Gdybym tylko mogła do niej zadzwonić i ją o tym poinformować, ale miałam tylko numer do przychodni na który nie dało się dodzwonić.

- Może zaproponuję wizytę u innego lekarza, który jeszcze przebywa w budynku? – zaproponowała.

Na samą myśl, że miałabym jeszcze zmienić lekarza zrobiło mi się zimno a po placach przebiegł mi dreszcz. Ufałam mojej terapeutce i nie chciałam zamieniać ją na kogoś innego. Na kogoś obcego. Odkąd tylko pierwszy raz do niej poszłam poczułam jakbym spotkała bratnią duszę. Nie w sensie miłosnym a raczej duchowym. Potrafiła rozszyfrować mnie bez słów, dlatego tak dobrze mi się z nią rozmawiało. Ufałam jej i tylko jej.

- Nie dziękuję. Z doktor Serrano znamy się od dawna i nie czułabym się dobrze z tym, że zmienię lekarza.

- Rozumiem.

- A może mnie pani umówić na najbliższy wolny termin? – spytałam.

Kobieta od razu się zgodziła. Po kilku minutach wyszłam z kartką w ręce z lepszym humorem. Najbliższa wizyta była już za trzy dni więc przyszykuję się do tej wizyty jak najlepiej. Nawet przyjadę wcześniej, żeby się nie spóźnić.

Wsiadłam do samochód i przekręciłam kluczyk w stacyjne. Usłyszałam tylko rzężenia a samochód jak stał tak stoi. Pojawiła się niepokojąca myśl, którą chciałam wyprzeć z głowy.

- Nie rób mi tego - mówiłam przekręcając kluczyk ponownie.

I tym razem usłyszałam dziwne rzężenia a silnik nawet nie drgnął. Rozejrzałam się wokół czując nieprzyjemne uczucie. Byłam sama na ciemnym i pustym parkingu co nie wróżyło dobrze. Może i w środku była ta urocza kobieta, ale jakby ktoś chciał mnie zabić to chybaby nawet tam nie dobiegła.

- O nie – spanikowałam. Zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu telefonu a drugą dłonią blokowałam wszystkie zamki w samochodzie.

Nie dam się zabić na jakimś ciemnym parkingu. Wyciągnęłam telefon wiedząc, że w tej sytuacji mogę zadzwonić tylko do jednej osoby.

- Halo?

- Potrzebuję pomocy – rozejrzałam się po parkingu wypatrując zagrożenia czającego się w mroku.

- Co się stało? – zapytał przejęty.

- Chyba samochód mi się zepsuł – westchnęłam zmęczona tym trudnym dniem. Najpierw kłótnia moich przyjaciół następnie niezręczna rozmowa z Xavierem na temat naszego związku a na koniec powrót do pracy, w której Sonia i Ryan posyłali sobie wściekłe spojrzenia.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz