Rozdział 11

5.5K 267 5
                                    

Taki mały bonusik :) :) :)


Angelina

Planowałam spokojny wieczór, ale coś musiało pójść nie tak. A tak bardzo chciałam posiedzieć przed telewizorem i cieszyć się oglądając bajki. Tak bajki. Tylko one potrafiły mnie rozweselić, kiedy miałam zły dzień.

Dzisiaj przyszła pora na Meridę waleczną przy której zjadłam całe opakowanie lodów. No i może ciastek oreo zamaczanych w mleko.

- Jesteśmy – Luka zatrzymał się przed budynkiem policji.

Tylko raz miałam do czynienia z tą parszywą instytucją i nie wspominam tego dobrze. Rozumiem, że to ich praca zadawać trudne pytania, ale wtedy po porwaniu nie było ze mną dobrze a oni pytając czy miałam coś wspólnego z tymi mężczyznami przekroczyli wszelkie granice.

Nie da się zapomnieć tonu ich głosu i przeszywającego wzroku jakby nie wierzyli, że to było zwykłe porwanie i byłam niewinną ofiarą. Ten strach i wstyd, że mi nie wierzyli nie dało się z niczym porównać. Czułam się jakbym byłą sama i nikt nie może mi pomóc.

- Zaczekaj tutaj. – oznajmiłam siląc się na spokój.

- Może pójdę z tobą w razie problemów. – wiem, że chciał dobrze, bo wiedział co się wtedy stało, ale musiałam zrobić to sama. W sumie robiłam to już wcześniej – tak w ramach terapii, która pozwalała mi się uporać przed strachem na widok policjantów.

- Nic mi tutaj nie grozi – zaśmiałam się.

Jego troska czasami mnie zaskakiwała. Bardziej niż ochroniarzem był dla mnie jak przyjaciel.

- Nie martwię się o ciebie a o niego.

- Obiecuję, że będę się zachowywać i nic mu nie zrobię. Do czasu jak wrócimy do domu - otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. W dłoni trzymałam torebkę a także pieniądze które wypłaciłam chwilę wcześniej z banku.

Pewnym krokiem ruszyłam do wnętrza budynku. Nie przeczę, że to nie pierwsza taka sytuacja, gdzie musiałam wyciągać tego kretyna z aresztu, ale na pewno ostatni. Nie dam się więcej w to wciągnąć.

Będąc w środku miły starszy policjant pomógł mi w załatwieniu wszelkich formalności – co mnie zaskoczyło, bo do tej pory nie spotkałam się z tak uczynną osobą. Wzniosłam kaucję jaka wynosiła za wypuszczenie go z aresztu a także zostałam pouczona, że w przypadku kolejnej takiej sytuacji kaucja będzie rosła.

Czekałam kilka minut zanim Leander pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Po oczach widziałam, że już wytrzeźwiał, ale chyba miał ciężką noc sądząc po obitej gębie i rozerwanej koszuli.

- Dzię...

Nie dałam mu dojść do słowa tylko od razu chwyciłam go za ramię i zaczęłam wlec w stronę wyjścia. Miałam zamiar z nim poważnie porozmawiać a nie potrzebowaliśmy do tego widowni.

Policzę się z nim w domu.

***

- Możesz mi powiedzieć co ty odwalasz? – napadłam na niego od razu po przekroczeniu progu domu. Kretyn nie zdawał sobie sprawy z tego do czego mogły doprowadzić jego działa, ale najważniejsze, że następnym razem nie będzie tak łatwo go wyciągnąć. Dostaliśmy ostrzeżenie od policjanta, że kolejna taka sytuacja a wyląduje w więzieniu.

- Trochę za dużo wypiłem – zaśmiał się jakby to była dziecinna zabawa.

- Wylądowałeś w areszcie – krzyczałam.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz