Rozdział 41

1.4K 89 1
                                    

Angelina

Dni mijały a ja każdego kolejnego wiedziałam, że to się po prostu uda. Xavier każdego poranka wysyłał do mojego mieszkania kwiaty z liścikami typu:

„Dzień dobry moja piękna"

„Udanego dnia"

„Czekam ze śniadaniem na moją drugą połówkę"

Od dnia, w którym pomógł mi składać meble razem z braćmi, czyli dokładnie od trzynastu nie widzieli się ponownie. Chciałam, aby każdy z nich doszedł ze sobą do porozumienia, dlatego wymyśliłam wspólną kolację w przyszłym tygodniu. Był to żmudny proces do tego, aby przyzwyczaili się do siebie.

Utrzymywałam to spotkanie w tajemnicy przed wszystkimi na razie myśląc jakby to zaplanować tak aby nikt się nie zorientował w moich planach. Nie było to łatwe a nawet moje myśli nie potrafiły sklecić poprawnie zdań, kiedy wyobrażałam sobie jak uświadamiam to wszystkim obecnym.

W pracy w końcu zapanował spokój za sprawą Gianny i Rose które radziły sobie nadzwyczaj dobrze. Może ta pierwsza była bardziej wycofana i mniej się odzywała, ale nadrabiała swoją intuicją.

- Rose umówiłaś spotkania z kolejnymi projektantami? - zapytałam pochylona nad laptopem.

- Jeszcze nie dzwoniłam. - oświadczyła na co podniosłam głowę mrugając zaskoczona. - Zadzwonię potem. - machnęła ręką.

- Tylko że lista, którą ci dałam była priorytetem i jeśli nie zrobisz tego w ciągu... - spojrzałam na zegarek. - ... pół godziny to z naszych planów nic nie będzie.

- Dam radę. - powiedziała.

Miałam taką nadzieję, bo jak zawali to będziemy mieli przerąbane. Rose właśnie straciła w moich oczach, ale skoro twierdziła, że da radę to musiałam jej zaufać. Nie miałam czasu na telefony, bo czekało mnie zbyt wiele pracy przez następne dwie godziny. Musiałam potwierdzić zamówienia zakupionych sukienek i strojów. Wydrukować etykiety, spakować paczki, zadzwonić do kuriera, zadzwonić do księgowego a także odebrać i sprawdzić przesyłki, które powinny tu być za godzinę. Czekało mnie wiele pracy a tak mało czasu.

Rzuciłam okiem w kierunku Gianny która jako jedyna zajmowała się swoją pracą. Powinnam zwrócić uwagę Ryanowi i Rose, ale nie miałam na to czasu. Skoro dla nich ważniejsze były pogaduszki to proszę bardzo. Ja nie będę odpowiadać za ich pomyłki.

- Gianno chcesz mi pomóc przy przesyłkach, które przyjdą? - zapytałam.

Do tej pory sama się nimi zajmowałam i ani razu nie dopuściłam do nich dziewczyn, bo po prostu byłam na tym punkcie przewrażliwiona. Znając jednak jej dobrą pracę jaką wykazała w ciągu kilkunastu dni mogłam jej pokazać co i jak.

- Oczywiście. - podniosła się z miejsca i podeszła do mnie z dokumentami. - Sporządziłam raport dla księgowego, ile wyniosła sprzedaż i ile kosztów zostało poniesionych.

Byłam pod wrażeniem, że w tak szybkim czasie udało jej się to ogarnąć chociaż mogła to zrobić do końca dnia. Tak jak myślałam lepiej pracowało mi się właśnie z nią niż z Rose, bo ta z kolei lepiej dogadywała się z Ryanem.

- Dziękuję, chociaż jedną sprawę mamy załatwioną. - uśmiechnęłam się.

- Masz dla mnie coś jeszcze?

- Jeśli chcesz możesz zapakować ubrania, które zostały sprzedane. Zaraz wydrukuję ci numery zamówień a także etykiety. - kliknęłam kilka razy w klawiaturę a drukarka zaczęła wypluwać dziesiątki kartek.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz