Rozdział 2

7.9K 400 6
                                    

Angelina

Rozglądałam się w poszukiwaniu Soni. Jak zwykle spóźniała się co nie było niczym zaskakującym. Taka już właśnie była. Wesoła, radosna, szczera i co najważniejsze roztrzepana na całego.

- Czy ona nie ma zegarka? – zapytał stojący obok mnie Luka który był moim ochroniarzem. Tak miałam ochroniarza, ale tylko wtedy, kiedy wychodziłam w większe skupiska ludzi, gdzie mogłabym zniknąć niezauważona.

Nie było to zamierzone przeciwko mnie, ale do osób, które mogłyby zrobić mi krzywdę. Pieniądze przyciągają ludzką chciwość a ty jeden krok od popełnienia przestępstwa.

- Ma, ale co poradzisz – wzruszyłam ramionami. – Sonia nie zwraca uwagi na co się wokół niej dzieje a miałaby zwracać uwagę na jakiś tam zegarek – zaśmiałam się. – Poznałeś ją.

- Jest... - zaczął zamyślając się na chwilę. - ... chyba nigdy nie spotkałem takiej aparatki.

- Sonia tak ma – rozejrzałam się wokół nie widząc jej. – Może usiądziemy?

- Tak będzie najlepiej – stwierdził prowadząc mnie do najbliższego stolika.

Kelnerka przechodząca obok nas zebrała od nas zamówienie. Skoro mieliśmy chwilę to mogliśmy równie dobrze wypić kawę, której tak bardzo mi brakowało.

- Luka zadomowiłeś w końcu? – zapytałam ciekawa jak mu idzie. Wyprowadzka z rodzinnego domu i zamieszkanie w Las Vegas to nie mała gratka, ale i odwaga.

- Mieszkam tu prawie rok a nadal nie mogę przyzwyczaić się do ludzi. – rozejrzał się wokół. – Kto by się przyzwyczaił do czegoś takiego.

Podążyłam za nim wzrokiem i musiałam przyznać mu rację. Życie w tym mieście było ożywcze. Na każdym kroku można było spotkać ludzi, którzy wyróżniali się z tłumu. Dokładnie tak jak ta kobieta z czerwonymi włosami do pasa natapirowanymi tak że przypominała Dolly Parton. Nie to jednak przyciągało do niej uwagę a sukienka przez którą było wszystko widać.

Większość ludzi nosiłaby pod spodem bieliznę, ale nie ona. Zarys sutków i nieogolona pochwa dawały niezły popis wśród ludzi. Mieszkałam tu całe życie, więc nie dziwił nie ten widok tak jak większości przechodniów. Tylko turyści rozglądali się za kobietą z otwartą szczęką.

- To Vegas złotko – zaśmiałam się na widok jego zdegustowanej miny.

- Co zdarzyło się w Vegas zostaje w Vegas co nie?

- Dokładnie. Z czasem przywykniesz do tego, że to miasto nigdy nie śpi.

Zwłaszcza nocą. To było tętniące życiem miasto a jego uroku można było doświadczyć w ciemną noc, kiedy to światła rozświetlały je niczym choinkę. Cała ta otoczka dodawała mu uroku i sprawiała, że nikt nie myślał wtedy o śnie.

Nie wyobrażałam sobie życia w innym miejscu niż to, gdzie na każdym kroku można było zobaczyć coś zaskakujące. Czy to ludzi, czy nowe sklepy, nowe budynki a nawet rzeźby, które dodawały temu miastu uroku.

- Angelina – w tłumie wyłapałam machającą do nas Sonie. Skakała zadowolona zmierzając do nas szybkim krokiem.

Jej blond włosy spięte w kucyk majgały się na prawo i lewo. Ale to jej niezwykle mały wzrost przyciągał uwagę. Mierzyła tylko 1,53, ale nadrabiała butami na obcasie i to z platformami. Wyglądała w nich obłędnie niczym gwiazda filmowa, ale kiedy je zdejmowała... od razu zaśmiewałam się z niej. Byłam od niej dwadzieścia centymetrów wyższa i robiło to wielką różnice, gdy stałyśmy obok siebie.

- Przybył krasnal z królewny śnieżki – wymruczał Luka.

Zaśmiałam się z jego żartu, bo miał rację. Wyglądała jak krasnal, ale i tak ją kochałam.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz