Rozdział 37

2K 115 0
                                    

Xavier

Niecałe piętnaście minut później przekroczyłem próg biura i od razu się w nim zamknąłem. Nie miałem zamiaru pracować, ale opracować plan jak ja mam do cholery pisać do niej listy. W pierwszej chwili chciałem wyszukać coś w Internecie, ale to nie byłoby fair wobec niej. Miałem zamiar się postarać i samemu coś sklecić licząc na to, że doceni gest.

Wyciągnąłem białą kartkę papieru z drukarki i zawisłem nad nim nie wiedząc jak się za to zabrać. Nabazgrałem pierwsze zdanie, ale po chwili je skreśliłem. Poezja nie była moją mocną stroną a z listami miałem do czynienia tylko wtedy, kiedy przychodził takowy z urzędu skarbowego, bo ktoś znowu na nas doniósł.

- Cześć stary co robisz? - w otwartych drzwiach stanął Alex nie wiedząc czy ma wejść czy wyjść. Zapewne zastanawiał się co robię o tej godzinie w biurze, skoro miało mnie nie być, ale tylko tutaj mogłem się skupić. Patrząc na widok za oknem, gdzie rozciągało się całe miasto przychodziło ukojenie.

- Piszę testament. – parsknąłem pochylając się nad zamazaną kartką. Zmarszczyłem nieznacznie brwi chcąc wysilić mózgownicę, ale nic to nie dało. Za cholerę nie wiedziałem, jak mam się za to zabrać, ale poddanie się nie wchodziło w grę.

Miałem nadzieję, że moja ignorancja będzie dla Ryana znakiem, aby zostawić mnie samego ze swoimi myślami. Przyjąłem sobie za punkt honoru napisać te listy, skoro tego chciała. Jej uśmiech, kiedy powiedziałem, że to zrobię był bezcenny i niepowtarzalny.

Po chwili usłyszałem trzask drzwi więc mogłem skupić się w pełni na zadaniu. To co miał do powiedzenia mój przyjaciel najwyraźniej nie było na tyle ważne, bo inaczej by nie przejmował się moimi słowami.

Przyłożyłem długopis do kartki, ale nic nie przyszło mi do głowy. Westchnąłem sfrustrowany odsuwając od siebie ten nieszczęsny papier jakby ze mnie szydzi.

- Co tam piszesz? – wzdrygnąłem się słysząc Alexa. Myślałem, że wyszedł a on w tym czasie podszedł bezszelestnie do biurka. Nie chciałem o tym mówić, ale zanim zdążyłem zareagować mój przyjaciel szybkim ruchem poderwał kartkę patrząc na nią i czytając co tam napisałem.

- Możesz mi to oddać?

- Nawet nie ma mowy. – zaśmiał się czytając moje wypociny. – Czy ja o czymś nie wiem? Masz jakieś problemy ze swoją osobowością? Postanowiłeś się przebranżowić na poetę?

Podniosłem się z miejsca i ruszyłem w jego kierunku, ale on za dobrze mnie znał. Uciekał za biurko nie chcąc mi oddać kartki, na której zacząłem spisywać swoje myśli.

- Angelina chce żebym pisał do niej listy, ale ja nawet nie wiem jak mam to zrobić. – powiedziałem mu prawdę wiedząc, że będzie drążył do czasu aż nie pozna prawdy. A znając go zastosowałby wszystkie możliwe sposoby, aby dociec o co tutaj chodzi.

- Coś nie za bardzo ci idzie. – zmarszczył brwi sunąc wzrokiem po tekście. – Takie jakieś bezosobowe.

- A co ty możesz o tym wiedzieć?

- Coś nieco wiem. – wzruszył ramionami oddając mi kartkę. – Nie pisz tego co twoim zadaniem może jej się spodobać a to co myślisz. O niej. O jej zachowaniu. O tym jak bardzo szczęśliwy się przy niej czułeś.

To co mówił miało wiele sensu, ale to nie było takie łatwe, kiedy tak dużo uczuć kłębiło się w mojej głowie. Pokiwałem głową wiedząc, że ma rację i zabrałem się za pisanie tego co czułem. Obnażyłem przed nią wszystkie swoje uczucia, nadzieje i obawy wierząc w to, że ucieszy się z tego co napisałem.

Alex w tym czasie cały czas przebywał w moim gabinecie jakby czekał aż skończę. Po pół godzinie odłożyłem długopis i podałem mu to co udało mi się stworzyć chcąc zasięgnąć jego opinii. Skoro twierdził, że coś o tym wie to może oceni moją pracę.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz