Rozdział 19

5K 252 11
                                    

Angelina

Do hotelu dotarliśmy kilka godzin później niż zamierzaliśmy. Pomimo tego, że przylecieliśmy prywatnym lotem musieliśmy odczekać aż pracownicy lotniska znajdą zaginione dziecko, które rodzice gdzieś zgubili.

Mojego samopoczucia nie zmieniło nawet to, że przespałam prawie cały lot. Chciałam znów się położyć i przespać nawet kolejny dzień, ale wiedziałam, że nie mogę. Zmiana strefy czasowej o dziewięć godzin to dużo, ale musiałam to przetrzymać. W dodatku dwanaście godzin lotu potrafi człowieka rozstroić.

- Nie wierzę, że tu jesteśmy – Sonia zachwycała się jakby dostała gwiazdkę z nieba, ale przecież nieraz podróżowała. Ale w sumie chyba nigdy nie pojechałyśmy do Włoch czy to razem czy osobny.

- Skąd ty bierzesz tyle energii - jęknęłam wymęczona, kiedy moja przyjaciółka wyglądała wręcz kwitnąco.

- Dobra kondycja.

- To chyba nie to – mruknęłam pod nosem, ale nie chciałam wyprowadzać jej z błędu. – Co u Luki? – zapytałam zmieniając temat.

Kiedy my stałyśmy w recepcji i rozmawiałyśmy w tym samym czasie Xavier i Ryan załatwiali nam pokoje które wcześniej zarezerwowałam. Zastanawiałam się co zrobi mój chłopak, skoro nie było go w planach, ale jak coś może spać u mnie. Na samą myśl poczułam jak moje małe ja skacze z radości.

- Za kilka dni wypuszczą ją ze szpitala – starała się pokazać mi, że ją to cieszy, ale z jakiegoś powodu pojawił się na jej twarzy wyraz czystego poczucia porażki.

- To chyba dobrze? – przyjrzałam się jej.

- Tak.

- To, dlaczego się nie cieszysz?

- Bo jego mama będzie potrzebować całodobowej opieki – posłała mi smutne spojrzenie.

- Luka nie wróci – wyszeptałam do siebie, ale nie na tyle cicho, żeby słyszała.

- Nie – potwierdzenie z jej ust sprawiło, że poczułam to samo co ona. Straciłam przyjaciela i chociaż rozumiałam go nie wiedziałam co zrobi teraz Sonia.

Ledwo zaczęli się ze sobą spotykać a już musieli stanąć przed ważnym życiowemu wyborem. Sama nie wiem co o tym myśleć, ale mogę tylko być przy niej i być po jej stronie.

- Co planujecie?

- Nie wiem Angelina - westchnęła bawiąc się rączką walizki. – Zapytał czy się z nim przeprowadzę.

- Co! – pisnęłam zaskoczona. Tego się po nim nie spodziewała, ale co ja mogę wiedzieć o ludziach. Oboje przecież chodzili obok siebie i udawali, że nie ciągnie ich do siebie. A teraz taka rewelacji. – Co powiedziałaś?

- A jak myślisz.

- Sonia może to przemyśl. Co jak on jest tym jednym jedynym.

- I dlatego mam porzucić wszystko na rzecz czego. Faceta?

- Nikogo ani niczego nie porzucisz. – pogładziłam ją po dłoni. – Może to znak, żeby coś w życiu zmieni? – zasugerowałam.

- Nie wiem. Może. – rozumiałam, że była skołowana i potrzebowała czasu do namysłu, ale mogłaby zrobić coś dla siebie i skoczyć na głęboką wodę. Mogłaby być szczęśliwa.

- O czym tak plotkujecie? – Xavier objął mnie w pasie.

- O facetach – powiedziałam.

- To może być nawet ciekawe – szepnął do mnie. – O czym dokładnie mówiłyście?

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz