Rozdział 28

4.5K 241 11
                                    

🥰🥰🥰 W odpowiedzi na wasze komentarze bonusik  🥰🥰🥰


Xavier

Wpatrywałem się w drzwi przeczuwając co mnie czeka i wiem, że to co się potem wydarzy to będzie moja wina. Kiedy zadzwonił telefon z recepcji, że Maddox chce się ze mną spotkać wiedziałem, że nie mogę unikać kontaktu z nim. Nic by z tego nie przyszło, dlatego kazałem go wpuścić.

Skoro tu był jakoś musiał się o nas dowiedzieć. Mój czas się skończył i nie wiedziałem co mam powiedzieć, żeby go przekonać do prawdziwości naszych uczuć. To co było między nami może z początku było moim planem, żeby się zemścić, ale z czasem to się zmieniło.

Pukanie do drzwi zmusiło mnie do działania. Ruszyłem z zamiarem wytłumaczenia mu wszystkiego na spokojnie, ale kiedy tylko otworzyłem drzwi dostałem z pięści w twarz.

Odsunąłem się kilka kroków patrząc na niego spod byka. Nie miałem zamiaru mu oddawać, bo w pełni na to zasłużyłem.

- Wiem co robisz, ale to ci się nie uda. – jako pierwszy zabrał głos.

- A ty się mylisz. Może najpierw zechciałbym wysłuchać tego co mam do powiedzenia. – zaproponowałem poruszając szczęka kilka razy czując jak z każdym ruchem pulsuje. Muszę przyznać, że cios ma mocny.

- Nie muszę cię słuchać. – pomimo swoich słów wszedł do środka rozjuszony jak byk. - Wszystko jest jasne.

- Nic nie wiesz i niczego nie rozumiesz. Tylko tak myślisz. – stałem spokojnie obserwując go i czekając na jego kolejny ruch.

- Wiem to co powinienem – dyszał gotowy do kolejnego ataku. Dłonie zaciskał i rozluźniał raz po raz zastanawiając się czy przywalić mi jeszcze raz.

- Nie zrezygnuję z niej – zapowiedziałem. Za bardzo mi na niej zależało żebym mógł to zrobić, ale on najwyraźniej opacznie zrozumiał moje słowa.

- Co ty sobie kurwa myślisz – krzyczał – Ona nie ma z tym nic wspólnego. Twoja zemsta nie powinna jej dosięgnąć.

- To nie tak.

- A jak – wydzierał się. – Myślisz, że nie wiem, że spotkałeś się z nią tylko po to, żeby się na mnie zemścić. Pamiętam jak wtedy krzyczałeś, że mnie zniszczysz, ale nie spodziewałam się, że zrobisz to za pomocą mojej siostry.

- Jej śmierć to twoja wina – wysyczałem. Zawiść do niego była głęboko zakorzeniona w moim sercu i nic nie mogła jej stamtąd wyplenić.

- Zabiła się, bo była chora.

- Ale ty nic nie zrobiłeś, żeby ją powstrzymać – naciskam pięści mając nadzieję, że to pomoże mi pokonać opanowujące mnie uczucie rzucenia się na niego i obicia tej jego parszywej gęby.

- Myślisz, że o tym nie wiem – odpowiedział już spokojniej a na jego twarzy ukazała się udręka. – Codziennie myślę, że gdybym wtedy jej się oświadczył może by nie... - nie był w stanie dalej mówić. Położył dłonie na biodrach i spojrzał na mnie. – Moja siostra nie może ci posłużyć jako broń do zranienia mnie. Jedyną osobą, którą skrzywdzisz jest właśnie ona.

Wiedziałem, że ma rację, ale przyznanie się do tego było jak porażka a tego nie mogłem przeboleć. Obraz siostry majaczył mi przed oczami a potem zastąpił go jej obraz. Obie były niewinne i nie zasłużyły na to co je spotkało. Jednak w przeciwieństwie do Isabelli - Angelina żyła i miałem szansę ją jeszcze uszczęśliwić. Zobaczyć jej uśmiech.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz