Rozdział 16

5.1K 258 2
                                    

Angelina

Myślałam, że to będzie łatwiejsze, ale kiedy naszym klientem w sumie jedynym był znajomy Ryana zaczynałam popadać w depresję. Siedziałam z rękami opartymi na biurku i patrzyłam się tempo w drzwi mając nadzieję, że jakimś cudem ktoś przejdzie przez te drzwi.

- Nie łam się będzie dobrze – poklepał mnie po plecach.

- Chyba już to nastąpiło – westchnęłam zrezygnowana. – Znowu Maddox będzie miał powód do tego, żeby powiedzieć jak to nie powinnam zajmować się takimi ciężkimi sprawami.

- A kto powiedział, że to będzie łatwe? – usiadł na biurku patrząc na mnie z podniesioną brwią. O czasu założenia formy z jego twarzy nie schodził uśmiech i tylko to podtrzymywało mnie na duchu.

- Niby nikt, ale nie wiedziałam, że będzie aż tak źle – spojrzałam na puste wieszaki.

- Każdy zaczynał od podstaw.

- Ale nie wiedziałam, że będzie aż tak źle. – westchnęłam. – Popadam w depresję a powinnam działać, pracować, rozmawiać z potencjalnymi klientami.

- Chyba nie chcesz się poddać? – wyszeptał.

- Chyba żartujesz – spojrzałam na niego z niedowierzaniem. – Damy radę i nic nam w tym mnie przeszkodzi.

Chwilowe załamanie poszło w niepamięć. Przyszła pora, żeby zakasać rękawy i wziąć się porządnie do pracy, bo nic nie przyjdzie, jak będę bezczynnie siedzieć.

- Hejka nieroby – podniosłam głowę, kiedy w drzwiach pojawiła się Sonia. – Co tu tak ponuro?

Rozejrzała się zafascynowana. Pierwszy raz nas odwiedziła i już czuła się jak u siebie. Przechadzała się oglądając wszystko a nawet dotykała mebli, ścian, ubrań a nawet otworzyła okna sprawiając, że dotarły do nas dźwięki jadących samochodów, rozmów a także muzyki.

- Nawet nie pytaj. – wymamrotałam.

- Aż tak źle? – zmarszczyła nosa patrząc na pustki w naszym biurze. – No to dobrze, że wpadłam z odsieczą. – uśmiechnęła się.

- Sonia to nie pora na...

- Aneglina, kiedy potrzebujesz pomocy zawsze ją ode mnie dostaniesz – siadła na moim biurku zakładając nogę na nogę. – Znajomy znajomego ma kuzyna, który organizuje pokazy mody dla amatorów projektantów więc tak sobie pomyśleliśmy, że może pojedziecie tam i coś uda wam się z nimi ugrać.

- Serio? – Ryan od razu się ucieszył.

Nie był to taki głupi pomysł. Zawsze to jakaś droga do pozyskania nowych klientów, a jeśli to Sonia na niego wpadła to na pewno wypali.

Może i miałam chwilę zawahania, ale wystarczyło, że rozejrzałam się po pustych wieszakach które powinny być zapełnione po brzegi. Strona działała idealnie, ale jakoś nie mogliśmy się przebić. Nawet płatne reklamy nic nie dawały.

- Źle to robiliśmy – stwierdziłam.

- Ale że co?

- Skupiliśmy się na promowaniu projektantów, ale Zapomnieliśmy o tym, że oni żyją ze sprzedaży swoich prac. – zapaliłam się do tego pomysłu. – Zamiast promować ich w sieci zaproponujmy sprzedaż na naszej stronie, z której trzydzieści procent pójdzie na nasze konto. Będziemy zajmować się sprzedażą, wysyłką i nawet rozliczaniem tak żeby dana osoba była zadowolona z naszej umowy.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz