Rozdział 15

5.1K 262 4
                                    

Angelina

- Mam nadzieję, że twojej mamie się spodoba – kiedy powiedział, że szuka prezentu właśnie dla niej wczułam się w rolę. Chodziłam po sklepie i pokazywałam tu kilka rzeczy, które moim zdaniem były godne uwagi.

Jego znudzona mina za każdym razem pokazywała, że nie miał pojęcia o czym mówię więc stanęłam na wysokości zadania i wybrałam za niego. Ta piękna bransoletka ze splecionymi ze sobą sercami idealnie pokazywała miłość syna do matki.

- Dziękuję, że mi w tym pomogłaś – stanął na chodniku nie przejmując się mijającymi nas ludźmi. – Nie za bardzo radzę sobie w tego rodzaju zakupach.

- Często robisz takie zakupy? – zapytałam z ciekawości.

Był mężczyzną, który podobał się kobietom. Wysoki i umięśniony blondyn z zielonymi oczami to ucieleśnienie marzeń niejednej. Sama myśl, że był tu częstym gościem odpychała mnie i sprawiała, że chęć spotkania z nim odchodziła w nieznane.

- Przychodzę kupować tu prezenty wyłącznie dla mamy – odpowiedział znacząco wiedząc o czym myślę. – Ale to miłe, że jesteś zazdrosna.

- Nie jestem.

- Jesteś i to jest bardzo urocze – złapał mnie pod brodą i zbliżył do moich ust. Czekałam z utęsknieniem na jego słodkie wargi, ale one nie nadeszły jakby wiedział czego od niego oczekuję. – Umówisz się w końcu ze mną?

- Może kiedyś – wychrypiałam ledwo panując nad sowim ciałem. Lubiłam nasze podchody i dreszczyk oczekiwania na kolejny telefon, wiadomość czy niespotykane spotkanie dokładnie jak dzisiaj.

- Więc może kiedyś poczujesz moje usta na swoich – szepnął i odsunął się krok w tył.

- W przyszłam tygodniu może będę miała więcej czasu – nie chciałam tego tak zostawić. Skoczyłam na głęboką wodę i zrobiłam to. Zgodziłam na spotkanie choć chciałam to przeciągnąć i sprawdzić czy będzie cierpliwie czekał.

- Więc jesteśmy umówieni aniele.

- Xavier musimy jechać – podszedł do nas mężczyzna w garniturze posturą przypominający górę. Sądząc po tym jak odezwał się do niego znali się i to dobrze.

- Więc przyszły tydzień? – upewnił się z głupkowatym uśmiechem.

- Wytrzymasz tyle? – zapytałam kpiąco.

- Na ciebie aniele warto czekać.

Zarumieniłam się na jego słowa. Ten mężczyzna patrzyła na mnie jakby chciał mnie rozgryźć, bo tylko utwierdziło mnie w tym kim był. Jak nic ochroniarz wypatrujący zagrożenia.

- Miło mi cię poznać. Jestem Alex. – wyciągnął w moją stronę dłoń, a kiedy przyjęłam uścisk zbliżył się i przyjrzał mojej twarzy. – Jesteś śliczna. Na pewno chcesz się umówić z tym kretynem? – wskazał go ruchem głowy.

- Chyba muszę to przemyśleć – zażartowałam. – Ty też jesteś niczego sobie.

- Nie ma mowy – ostentacyjnie odepchnął go na bok. – Angelina obiecała, że się ze mną spotka.

- Może się rozmyślić. Prawda aniele? – ostatnie słowo wypowiedział w wyjątkowy sposób.

Zabawnie było patrzeć na ich przepychanki. Jak nic byli kimś więcej niż pracodawca – pracownik. To było widać na pierwszy rzut oka nawet jeśli nie znałam ich zbyt dobrze.

I will wait for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz