Rozdział 21

111 7 0
                                    

Spędziliśmy na kanapie I rozmawialiśmy. I w pewnym momencie Wika chciała wstać. Ale uwinęła jej się mogą I upadła na podłogę. Nie zdążyłem ją złapać.

W: Ała
P: Misia
W: Boli mnie
P: Co cie boli?
W: Tu ta kostka
P: Spuchła trochę
Może pojedziemy do szpitala to skontrolować
W: No dobrze


Patryk wziął ją na ręce i poszedł  spacerem do szpitala z Wiką. Szpital mieli jakiś kilometr od domu wiec Patryk szedł na spokojnie.

Gdy doszli weszli na oddział. 
Wike odrazu przyjęli bo kilka osób nas przepuściło w kolejce jako że Wika jest w ciąży.

Weszliśmy do gabinetu I powiedzieliśmy lekarzowi co się stało.

Po  wizycie

Okazało się że ta kostka jest mocno stłuczona. Niestety Wika nie mogła chodzić musiała siedzieć w domu albo Musiał by ją ktoś nosić.

Po  drodze zaczęły się pokazywać chmury na niebie i nagle zaczęła się burza grzmiało błyskało i lało. Staliśmy pod naszym domem czekając aż Fausti otworzy drzwi. Niestety nie słyszała. Staliśmy pod daszkiem przy drzwiach wejściowych na mini balkoniku.

Wika się bardzo  bała bo się we mnie wtuliła I to mocno. Dałem jej moją bluzę żeby się opatuliła żeby jej zimno nie było. Ale Fausti nie słyszała dzwonka a ja nie wziąłem  kluczy. Więc usiadłem wtulając sie bardziej w Wike a ona we mnie licząc że Fausti usłyszy i otworzy nam drzwi.

Szkoła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz