Rozdział 40

117 5 0
                                    

Obudziliśmy się była godzina 1 w nocy. Czyli pora karmienia. Patryk wstał I przyniosl mi małą. A ja zaczęłam  ją karmić z piersi. Gdy mała pojadła. Wzięłam  ją na przejak i przewinęłam jej pieluszkę. Bycie mamą jest z jednej strony wspaniałe a z drugiej męczące.

Potem  zaczęłam z nią chodzić i mówić spokojnym głosem. Potem podszedł do mnie Patryś i wziął ją na ręce. A mi kazał iść do łóżka. A sam z  nią chodził i ją kołysał, śpiewał mówił.

P: Ciii
W: Lepiej usypiasz odemnie.
P: Miałem wprawę. Byłem w szkole rodzenia i Faustyna mnie w domu uczyła jak spałaś
W:  Fajnie
P: Kotku idź spać. Za kilka godzin znowu będziemy musieli do niej  wstać A ty może ledwo co będziesz na nogach stać.
W: No dobrze.


Wika usnęła A ja jeszcze pochodziłem z Laurą kilka minutek żeby się upewnić czy śpi. Gdy usnęła przebrałem jej body i włożyłem jej smoczka. Potem odłożyłem ją delikatnie do łóżka żeby jej nje obudzić. I położyłem się obok Wiki.





Gdy się obudziliśmy to Faustyna miała na rękach naszą córeczkę.

F: Patryk No nareszcie się obudziłeś?
Spales jak zbity
P: Zmęczony byłem
F: Ale do tego stopnia żeby dziecka nie słyszeć.  
Rozumiem Wika która musi ją karmić i ją urodziła. Ale ty powinieneś odrazu wstawać.
P: Przepraszam. Daj mi ją
F: masz



Oddała mi ją i pochodziłem z nią trochę po domu. Potem chodziłem po pokoju aż Wika się obudzila




Przepraszam dziś trochę krótszy ale już wiecie jaką  jest godzina jest po 23 ja jestem zmęczona po ciężkim dniu. Obiecywałam że będą dwa jutro zrobię dwa bo mam jedno na zapas Przepraszam jeszcze i dobranoc ♥️♥️♥️

Szkoła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz