XXI. Nie ma to jak w obx

291 6 1
                                    

Stanęliśmy wszyscy przed domem, zauważyliśmy na drzewie napisał wystrugany nożem
John B Routledge 2003-2024 P4L
John B objął mnie od tylu. W tym momencie chyba obydwoje czuliśmy to samo.
-„To było w dniu gdy znaleźli waszą motorówkę w oceanie bez was" Wytłumaczył Pope po czym znów spadała cisza.  To był najprawdopodobniej dzień w którym uznano nas za...zmarłych.
Tyle się wydarzyło w tak krótkim czasie, że to aż obłęd.

-„Nic się nie zmieniło" Zakończyłam ciszę z parsknięciem trochę rozbawiona
-„Chyba trochę zarosło" Zaśmiał się John B
-„Wchodzimy?" Popatrzył na mnie, pokiwałam głową z uśmiechem. Naprawdę stęskniłam się za tym miejscem.
-„Chodźcie" Zawołała Kiara gdy już czekali przy drzwiach
-„Gotowa na powrót?" Popatrzyłam się na chłopaka przede mną
-„Z tobą zawsze John B" Weszliśmy do domu.

Kie poszła mi po ubrania gdy zauważyli, że jednak ich nie zmienialiśmy przez kilka dni. Ja za to poszłam z chłopakami do pokoju Johna B gdy nagle uderzyły we mnie wszystkie wspomnienia z nocy w której miałam swój pierwszy raz z chłopakiem dla którego wskoczyłam na pewną smierć i znów bym to zrobiła bez wahania się.

-„John B„  Szepnęłam
-„Tak?"
-„To mój pierwszy raz" Uśmiechnął się
-„W takim razie gdy będzie cię bolec mów odrazu, dobrze?" Pokiwałam głową uśmiechając się.

Skarciłam się w myślach, że coraz więcej wspomnień mam przed oczami dlatego też wzięłam pierwszą lepszą rzecz z pokoju i zadałam jakieś bez sensowne pytanie.
-„Kto na tym gra?" Pokazałam ukulele które właśnie trzymałam w ręce
-„Kiara" Odpowiedział Pope a John B mi ją wziął
-„No chyba nie myślałaś, że ja"
Gdybyś wiedział o czym wlanie myślałam...

Zaśmiałam się gdy spróbował na niej zagrać co oczywiście mu nie wyszło. Gdy każdy z nas się śmiał i zaczął o byle czym rozmawiać poczułam, że naprawdę wróciłam do domu, tak bardzo za tym tęskniłam, wtedy nawet aż tak sobie tego nie uświadamiałam.

Półgodziny poznał Kiara wróciła do domu, odrazu podeszła w moją stronę z rzeczami trzymającymi w ręce
-„Nie znalazła nic innego co by nie było za duże na ciebie. Mama mi kupiła to niedawno choć dobrze wie, że to nie mój styl ale chce dalej upodabniać mnie do snobów, sądzę że to twój rozmiar" Podała mi czarne krótkie spodenki dżinsowe które były o rozmiar za duże więc nie będą uciskać mi rany, do tego podała mi jeszcze górę od stroju kąpielowego. Był on biały w różowo-zielone liście. 
-„Mogę dać ci moją koszule" Zaoferował John B zdając sobie teraz sprawę, że nie chcę pokazywać za bardzo opatrunku.
-„Dzięki" Dostałam od niego jego koszule w której był pierwszy raz jak go spotkałam. Pasowała mi do mojej góry ponieważ była zielona w białe duże kwiaty.

Poszłam się przebrać. W łazienkę gdy się w końcu rozebrałam z tych ciuchów i wzięłam szybki prysznic musiałam ściągnąć swój opatrunek, który od wpadnięcia do wody był cały brudny i sam odchodził. Po ubraniu się zaczęłam szukać jakieś apteczni ale nic.

-„John B!"
-„Tak?" Odrazu przyszedł do łazienki. Zostałam w samym staniku od stroju kąpielowego bez zakrywania się. Brunet często widział mnie w takim wydaniu dlatego go to już nawet nie dziwiło.
-„Masz może jakiś opatrunek?"
-„Wiedziałem, że o tym nie pomyślicie" Czy ja się właśnie przesłyszałam? Odrazu wyszłam z łazienki a on szedł w moim kierunku.

-„N-Nathan?"
-„Cześć słońce" Objęłam go mocno. On bez wahania odwzajemnił uścisk -„Jak dobrze, że ci nic nie jest" Dodał po czym mnie puścił choć nie odszedł do tyłu. Zerknął na moje ramię więc również tam zerknęłam. Zdziwiłam się widząc ogromnego siniaka, owszem trochę mnie bolało ale nie spodziewałam się mieć pół fioletowego ramienia.
-„Nic mi nie jest" Pokręciłam głową widząc jak zaczyna się obwiniać
  -„Zauważyłem na moście policję, odrazu by się zjawili a zauważyłem ich" Wskazał na płotki którzy stali obok nas
-„Poza tym wiedziałem, że John B prędzej umrze niż pozwoli by coś ci się stało" Zaśmiałam się
-„To prawda" Uśmiechnął się Routledge a ja nawet tego nie komentując tylko przytuliłam się znów do mojego biologicznego taty.
-„Dziękuje, że tu jesteś" Powiedziałam po chwili
-„Obiecałem ci"
-„Dobra późnej obdarzycie się swoją piękną dziwaczną miłością a teraz zadbaj o swoją ranę" Powiedziała Cleo podając mi opatrunki.

Które życie wolisz. Outer Banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz