XXVIII. Niespodziewany gość

174 3 0
                                    

No cóż udajmy, że nic się nie dzieje i tak przecież już jestem niezłe wypita więc co mi szkodzi.

-„Witam w moich skromnych progach" Podeszłam do niej chcąc ją przytulić
-„Jesteś cała z mąki...a teraz i ja" Gdy się od niej oderwałam popatrzyłam uważnie na jej osobę
-„ Przyciemniłaś włosy?" Spytałam zdziwiona
-„Już z trzy tygodnie temu"
-„O to wtedy jeszcze wszytscy myśleli, że nie żyje" Zaśmiałam się. Naprawdę mi już wystarczy alkoholu.
-„Ile wypiłaś?"
-„Może z osiem albo dziesięć"
-„Może z dziesięć czego?"
-„A ja wiem" Wyrzuciłam ręce w powietrze
-„Wszystkiego co było"
-„Chcesz ?" Spytała Sarah. Ona była w jeszcze gorszym stanie
-„Oczywiście, że nie i co wy w ogóle tu robicie? Co ty tu w ogóle robisz?" Przy ostatnim pytaniu spojrzała na Cameron
-„No cóż tak się skalda, że ja i mona kuzynka próbujemy zrobić ciasto ale coś nam nie wychodzi" Miało być ciasto czy ciasteczka? A może babeczki?
-„Nie wierzę" Belly wyszła i po kogoś zadzwoniła a ja z Sarah próbowaliśmy posprzątać i dać do pieca to co udało nam się zrobić. To będzie duże ciastko chyba.

-„Uważaj!" Krzyknęłam gdy potrąciłam kolejną mąkę, chciała ją złapać ale na marne, spadła na ziemie przez co był kolejny biały wybuch, tak jak nasz wybuch śmiechu i kaszel przez dym.
Gdy Belly weszła jeszcze bardziej się załamała
-„Zostawicie już to. Sarah ty idź do siebie a ty się idź przebierz...i trzeba tu posprzątać"
-„Próbowałyśmy posprzątać" Wzruszyłam niewinnie ramionami
-„Ta nie wyszło wam"
-„Ona zawsze ma taki zły humor?"
-„Czasem" Odszepnęłam blondynce
-„Już! Wychodzić!" Krzyknęła na co się zaśmiałam, nawet nie potrafiłam być poważna
-„Spotkamy się późnej...tym razem bez alkoholu?" Zachichotała
-„Czemu nie" Przytuliła mnie Sarah na pożegnanie i wyszła, trochę jej to zajęło gdy nie mogła poradzić sobie z klamką.

-„Wytłumaczysz o co tu chodzi?" Skrzyżowała ręce na piersi
-„Niby z czym?" Zapytałam otrzepując się
-„Nagle jesteś zaprzyjaźniona z Sarah Cameron?" -„Jesteśmy w końcu rodziną" Wzruszyłam ramionami
-„Poważnie?"
-„O co się złościsz Bellyyy?"
-„Nie pamiętasz co mi obiecałaś?" Zamyslilam się ale ktoś weszedł i odrazu się uśmiechnęłam gdy rozpoznałam kto. Już do niego podchodziłam gdy poślizgnęłam się na tej cholernej mące i upadłam na ziemie, dosłownie leżałam jak jakiś pionek, który na planszy się wywrócił,  było jak na lodowisku. Zaczęłam się z tego śmiać, Belly zakryła usta dłońmi z szoku a Jayj odrazu do mnie podbiegł i kucnął a ja zapatrzyłam sie na sufit. Boże ja naprawdę byłam bogata nawet miałam ładny sufit w domu.

-„Żyjesz?" Popatrzyłam na niego
-„Jeszcze tak ale powinieneś mnie złapać jak w romantycznych filmach...byśmy popatrzyli sobie w oczy i wtedy bym się w tobie zakochała a ty we mnie" Pomógł mi wstać śmiejąc się z mojego paplania
-„Tyle że ty jesteś już we mnie zakochana"
-„Fakt" Pocałowałam go w te pięknie i miękkie usta na co się znów zaśmiał rozbawiony. Mówiłam już że kocham jego śmiech? Albo jego dołeczek gdy się cieszy? Jak i włosy, które zawsze ma w nieładzie?

-„Co tu się stało?" Zerknął na cały ten syf
-„Dlatego zadzwoniłam. Imprezowała z Sarah i już jest nawalona" Warknęła Bally
-„Wcale nie jestem nawalona" Oboje na mnie popatrzyli -„Może troszkę" Zademonstrowałam palcami pokazując, że tylko troszeczkę -„A w ogóle skąd ty masz numer do mojego chłopaka?" Dałam ręce na biodra by wyglądać poważniej 
-„Zazdrosna?" Prychnął rozbawiony Maybank za mną obejmując mnie
-„Może" Odparłam
-„Mam numer Kie" Wytłumaczyła Belly
-„A ona mnie poinformowała" Dokończył Maybank
-„Ahaa" Tak to miało sens

-„Idziemy się przebrać" JJ mnie podniosł a brunetka zaczęła sprzątać
-„Tam" Wskazałam gdy się zgubił w korytarzu, weszliśmy do garderoby w moim pokoju
-„W co ja mam cię ubrać?" Zamyślił się patrząc na te wszystkie rzeczy
-„W coś wygodnego" Po chwili wyciągnął jakąś sukienkę z wygodnego materiału
-„Może być?"
-„Tak" Była ona czarna w małe białe kwiatki z lekkim dekoltem, zaczęłam ściągać topa ale nie potrafiłam więc chłopak mi pomógł, jak i szorty bym się nie zabiła. Gdy byłam tylko w bieliźnie JJ zapatrz się na mój opatrunek więc również na niego spojrzałam.
-„Cholera muszę go zmienić" Chciałam wyjść z garderoby ale się zachwiałam więc mnie złapał za łokieć
-„Pomóc ci?"
-„Tak tam jest apteczka" Poszedł po nią a ja zaczęłam odklejać duży plaster, było z nią już o wiele lepiej, dość szybko się goiła ale i tak czasem bolała w końcu dopiero minęło z dziewiętnaście dni od postrzału.

Które życie wolisz. Outer Banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz