No cóż udajmy, że nic się nie dzieje i tak przecież już jestem niezłe wypita więc co mi szkodzi.
-„Witam w moich skromnych progach" Podeszłam do niej chcąc ją przytulić
-„Jesteś cała z mąki...a teraz i ja" Gdy się od niej oderwałam popatrzyłam uważnie na jej osobę
-„ Przyciemniłaś włosy?" Spytałam zdziwiona
-„Już z trzy tygodnie temu"
-„O to wtedy jeszcze wszytscy myśleli, że nie żyje" Zaśmiałam się. Naprawdę mi już wystarczy alkoholu.
-„Ile wypiłaś?"
-„Może z osiem albo dziesięć"
-„Może z dziesięć czego?"
-„A ja wiem" Wyrzuciłam ręce w powietrze
-„Wszystkiego co było"
-„Chcesz ?" Spytała Sarah. Ona była w jeszcze gorszym stanie
-„Oczywiście, że nie i co wy w ogóle tu robicie? Co ty tu w ogóle robisz?" Przy ostatnim pytaniu spojrzała na Cameron
-„No cóż tak się skalda, że ja i mona kuzynka próbujemy zrobić ciasto ale coś nam nie wychodzi" Miało być ciasto czy ciasteczka? A może babeczki?
-„Nie wierzę" Belly wyszła i po kogoś zadzwoniła a ja z Sarah próbowaliśmy posprzątać i dać do pieca to co udało nam się zrobić. To będzie duże ciastko chyba.-„Uważaj!" Krzyknęłam gdy potrąciłam kolejną mąkę, chciała ją złapać ale na marne, spadła na ziemie przez co był kolejny biały wybuch, tak jak nasz wybuch śmiechu i kaszel przez dym.
Gdy Belly weszła jeszcze bardziej się załamała
-„Zostawicie już to. Sarah ty idź do siebie a ty się idź przebierz...i trzeba tu posprzątać"
-„Próbowałyśmy posprzątać" Wzruszyłam niewinnie ramionami
-„Ta nie wyszło wam"
-„Ona zawsze ma taki zły humor?"
-„Czasem" Odszepnęłam blondynce
-„Już! Wychodzić!" Krzyknęła na co się zaśmiałam, nawet nie potrafiłam być poważna
-„Spotkamy się późnej...tym razem bez alkoholu?" Zachichotała
-„Czemu nie" Przytuliła mnie Sarah na pożegnanie i wyszła, trochę jej to zajęło gdy nie mogła poradzić sobie z klamką.-„Wytłumaczysz o co tu chodzi?" Skrzyżowała ręce na piersi
-„Niby z czym?" Zapytałam otrzepując się
-„Nagle jesteś zaprzyjaźniona z Sarah Cameron?" -„Jesteśmy w końcu rodziną" Wzruszyłam ramionami
-„Poważnie?"
-„O co się złościsz Bellyyy?"
-„Nie pamiętasz co mi obiecałaś?" Zamyslilam się ale ktoś weszedł i odrazu się uśmiechnęłam gdy rozpoznałam kto. Już do niego podchodziłam gdy poślizgnęłam się na tej cholernej mące i upadłam na ziemie, dosłownie leżałam jak jakiś pionek, który na planszy się wywrócił, było jak na lodowisku. Zaczęłam się z tego śmiać, Belly zakryła usta dłońmi z szoku a Jayj odrazu do mnie podbiegł i kucnął a ja zapatrzyłam sie na sufit. Boże ja naprawdę byłam bogata nawet miałam ładny sufit w domu.-„Żyjesz?" Popatrzyłam na niego
-„Jeszcze tak ale powinieneś mnie złapać jak w romantycznych filmach...byśmy popatrzyli sobie w oczy i wtedy bym się w tobie zakochała a ty we mnie" Pomógł mi wstać śmiejąc się z mojego paplania
-„Tyle że ty jesteś już we mnie zakochana"
-„Fakt" Pocałowałam go w te pięknie i miękkie usta na co się znów zaśmiał rozbawiony. Mówiłam już że kocham jego śmiech? Albo jego dołeczek gdy się cieszy? Jak i włosy, które zawsze ma w nieładzie?-„Co tu się stało?" Zerknął na cały ten syf
-„Dlatego zadzwoniłam. Imprezowała z Sarah i już jest nawalona" Warknęła Bally
-„Wcale nie jestem nawalona" Oboje na mnie popatrzyli -„Może troszkę" Zademonstrowałam palcami pokazując, że tylko troszeczkę -„A w ogóle skąd ty masz numer do mojego chłopaka?" Dałam ręce na biodra by wyglądać poważniej
-„Zazdrosna?" Prychnął rozbawiony Maybank za mną obejmując mnie
-„Może" Odparłam
-„Mam numer Kie" Wytłumaczyła Belly
-„A ona mnie poinformowała" Dokończył Maybank
-„Ahaa" Tak to miało sens-„Idziemy się przebrać" JJ mnie podniosł a brunetka zaczęła sprzątać
-„Tam" Wskazałam gdy się zgubił w korytarzu, weszliśmy do garderoby w moim pokoju
-„W co ja mam cię ubrać?" Zamyślił się patrząc na te wszystkie rzeczy
-„W coś wygodnego" Po chwili wyciągnął jakąś sukienkę z wygodnego materiału
-„Może być?"
-„Tak" Była ona czarna w małe białe kwiatki z lekkim dekoltem, zaczęłam ściągać topa ale nie potrafiłam więc chłopak mi pomógł, jak i szorty bym się nie zabiła. Gdy byłam tylko w bieliźnie JJ zapatrz się na mój opatrunek więc również na niego spojrzałam.
-„Cholera muszę go zmienić" Chciałam wyjść z garderoby ale się zachwiałam więc mnie złapał za łokieć
-„Pomóc ci?"
-„Tak tam jest apteczka" Poszedł po nią a ja zaczęłam odklejać duży plaster, było z nią już o wiele lepiej, dość szybko się goiła ale i tak czasem bolała w końcu dopiero minęło z dziewiętnaście dni od postrzału.
CZYTASZ
Które życie wolisz. Outer Banks
Action•Zabójstwo •Zdrady •Sex •Manipulacja •Kłamstwa A co gdyby tak Ward Cameron pozbył się swojego największego wroga który był jego bratem ale po kilku latach na wyspę przyjechała jego córka, która sama nawet nie wie że należy do ich rodziny. Jestem...