XIV. Prosto w sztorm

378 9 0
                                    

Na szczęście był to tylko Pope, odrazu gdy mnie zobaczył ruszył w tym kierunku przytulając mnie.
-„Wszytko dobrze?"
-„Co z Johnem B?" Nic innego się teraz dla mnie nie liczyło.
-„Ukrywa się w łódce, musi stąd uciekać"
-„Siadajcie" Padłam zrezygnowana na kanapę. Pope też był cały zmęczony, dopiero po chwili się rozglądnął 
-„Jasna cholera i ty tu mieszkasz?" Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi aż przypomniałam sobie, że on tu jeszcze nigdy nie był.
-„Jak on chce uciec, gdy cała wyspa go szuka i wszędzie jest policja?" Dopytał JJ

Zaczęli między sobą gadać gdy o odeszłam do kuchni nalać sobie wody, z przyzwyczajenie zerknęłam przez okno patrząc na dom Cameronów, nie spodziewałam się jednak ujrzeć
Warda rozmawiającego z Sarah.
-„Ona jest po ich stronie?" Spytałam, zwracając tym na siebie uwagę chłopców. Podeszli do mnie gdy nie odrywałam wzroku od okna.
-„O cholera"
-„Miała wrócić do Johna B" Prychnął JJ odchodząc. Ward popatrzył w moim kierunku,
cofnęłam się i wpadłam na blondyna, który mnie objął od tyły. Każdy by się domyślił, że zaczynam się obawiać Camerona.
-„Już dobrze" Szepnął układając ręce na moim brzuchu -„Nie pozwolę by się do ciebie zbliżyli" Jak ktoś może być tak kochany?
-„Musimy pomoc Johnie B" Powiedziałam w końcu. Mieli rację. Nie możemy tak siedzieć i nic nie robić.
-„Ward będzie cię obserwował" Powiedział Pope. Miał racje, znów.
-„Więc idźcie sami a ja jakoś dojdę"
-„Napewno?" Zapytał JJ patrząc mi w oczy
-„Tak dam radę" Uśmiechnęłam się słabo
-„A co jeśli Ward-"
-„Nic mi nie zrobi" Prawda?

Po chwilowym jeszcze przekonaniu zostawili mnie samą w swojej willi, pierwszy raz nie czułam się tu bezpiecznie. Nie chciałam za bardzo zostać sama ale nie było innego wyjścia. Po jakieś godzinę zauważyłam, że policja zaczyna jechać ponownie na sygnale w jedno miejsce. Spanikowana zaczęłam biec w tą stronę ponieważ w wytłumaczeń Pope'a, tam powinna znajdować się łódka.
Znaleźli go. Nie udało nam się.
Dobiegając zauważyłam na pomoście JJ, Kiarę i Pope'a, nie było go.
A jednak, udało mu się.
Miałam już do nich podejść gdy usłyszałam nadjeżdżający pojazd. Obróciłam się i znów poczułam strach.

Zaczęłam biec w inną stronę by nie zauważył odjeżdżającego bruneta. Rafe odrazu zaczął za mną jechać, a nie widząc innego wyjścia wbiegłam na pomost, prawie się wywaliłam robiąc tym hałas a krzyczący Cameron moje imię wychodząc z auta spowodowało, że John B zauważył scenę która się właśnie działa niedaleko niego. Brunet idący w moją stronę a ja nie mająca gdzie już tak naprawdę uciec.
Przez strach nie myślałam już logicznie.
-„Blair nie wygłupiaj się!" Zdenerwował się. Zaczął iść w moją stronę, jego postawa mówiła sama za siebie, że jest w chuj wkurzony. Jeśli to prawda, że on zabił Peterkin a nie nikt inny, to jest do wszystkiego zdolny tym bardziej z wiedzą, że konsekwencje go ominął.
-„B- Blair " Krzyknął John B podjeżdżając do mnie.

Widząc jak Rafe podbiega w naszą stronę a motorówką jest jest niecały metr od nas wskoczyłam na nią na oślep prawie wpadając do wody. Widząc, że leżę odrazu ruszył.
-„Blair!" Cameron stał na końcu pomostu patrząc jak się oddalamy.
-„Blair?" Zapytał Routledge gdy się podniosłam. 
Patrzył na mnie nie dowierzając.
-„Oszalałaś? Czemu tak ryzykowałaś? Mógł cię złapać" Ruszyłam w jego stronę gdy wciąż stał przy sterach.
-„Ale nie złapał"
-„Nie wybaczyłbym sobie gdy ci coś zrobił" Przytuliłam się do niego próbując w tym nie przeszkadzać mu w kierowaniu.
-„Myślałam, że cię już nie zobaczę" Powiedziałam cała w emocjach. Pocałował mnie w głowę a ja znów przez chwilę poczułam się bezpiecznie.
-„Cholera" Podążyłam za jego wzrokiem czując znów stres.
-„Wszędzie są" Policja była wszędzie widoczna.
-„Nie dam rady cię odstawić" Jęknął wystraszony
-„Dlatego płynę z tobą"
Czy to dobry pomysł? Nie.
-„Nie ma opcji. To niebezpieczne"
-„Nie pozwolę ci samemu jechać" Popatrzył się na mnie niepewnie. Wiedział, że i tak nie ma ze mną szans.
-"Jesteś pewna ?"  Nie za bardzo.
-„Tak John B . Poza tym Ward i Rafe są niebezpieczni skoro cię w to wrobili, nie chcę być przy nich" Westchnął
-„Dobrze" Objął mnie mocniej. Płynęliśmy już daleko od brzegu przez co coraz słabiej było nas widać, tym bardziej że zaczynało się ściemniać.
-„Może włącz radio byśmy wiedzieli o czym mówią"
-„Jesteś genialna" No co ty powiesz?
Zaśmiałam się a on je włączył. Po chwili szumu dotarł do nas głos mężczyzny.
-„Uwaga, dowiedzieliśmy się, że poszukiwany John Booker Routledge wypłyną motorówką i chce uciec z Outer Banks. Jest z nim dziewczyna o imieniu Blair Anderson. Obydwoje trafią odrazu do aresztu- " Świetnie.
Ktoś mu przerwał i wziął mikrofon
-„Do wszystkich. Macie kurwa nie skrzywdzić dziewczyny, tylko bierzecie Johna B! Porwał ją siłą" Aż dostałam gęsiej skórki gdy usłyszałam głos Rafe'a, radio znów zaczęło szumieć. Popatrzyłam na chłopka obok mnie.
-„O co mu do cholery chodzi?"
-„Wygląda na to, że jesteś dla niego ważna"  Prychnęłam
-„To wszystko nie ma sensu. On im powiedział, że jestem z tobą a teraz co? Myśli, że mu wybaczę bo spróbuję mnie odciągnąć od aresztu?"Złapałam się barierki, patrząc w niebo.
-„Nie wygląda to za dobrze„
-„Wiem. Przepraszam cię, nie powinienem ciebie w to wmieszać" Zerknęłam na niego
-„Nie mówię o tym. Niebo wygląda jakby zaraz miało się rozlać" Zmarszczył brwi patrząc na niebo i wtedy zrozumiał.
-„Będzie dobrze" Po chwili radio znów się włączyło, podeszłam znów do chłopaka.
-„Uwaga, ostrzegamy o ogromnym sztormie jak i ulewie. Wichura zbliża się z siłą nawet o sto na godzinie do Outer Banks. Proszę schować się bezpiecznie w domach"  Tym razem był to głos kobiety. Znów popatrzyłam na chmury, zaczynało lekko kropić.
-„Cholera"

Które życie wolisz. Outer Banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz