XXV. W końcu tylko ja i on

251 4 0
                                    

Gdy usłyszał mój głos odrazu wyszedł z kryjówki i na mnie popatrzył z tym swoim uśmiechem.
-„Aż tak zła kryjówka?" Prychnęłam gdy się otrzepywał z liści. Czy to nie zabawne, że właśnie miałam do niego iść a on tu już był?

Chciałam go przytulić ale odrazu odskoczyłam jak oparzona 
-„Co! Co się dziej?" Zapytał zdezierontwyny
-„Masz pająka" Wskazałam palcem ale się ruszył i zaczął iść w moją storne po jego ramieniu przez co znów się oddaliłam panikują. Tak jestem dziewczyną, która nie bała się wejść na motorówkę w czasie sztormu ale boje się każdego pająka jaki istnieje. Nie moja wina.

JJ go zabił i zaczął się śmiać na co przewróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na piersi.
-„Jesteś niemożliwa, cupcake"
-„Obróć się"
-„Po co?Zabiłem go"
-„Tak ale jest ryzyko, że możesz mieć jeszcze jakiegoś a ja nie zamierzam dziś umierać z powodu zawału" Westchnął ale spełnił moje życzenie
-„I?" Bez odpowiadania mu przytuliłam go mocno -„Czyli nie ma już żadnego" Stwierdził sam do siebie obejmując mnie mocno. Wdychałam jego zapach z tęsknoty.

-„Co tu robisz?" Zaczęliśmy powoli iść oddalając się od imprezy
-„Tęskniłem za tobą. Niby wróciłaś ale w ogóle cię nie widzę a Kie wspominała, że jest dziś jakieś przyjecie na twój powrót dla snobów"
-„A ty jesteś płotkiem"
-„I chłopakiem, który jest w tobie szaleńczo zakochany" Moje serce zabiło mocnej
-„Nie wpuścili by cię mimo to" Popatrzył na mnie bez słowa a on udał urażonego przez co chciało mi się śmiać ale kontynuowałam
-„No wiesz w końcu jestem ksieznczką snobów, nie jesteś pierwszym chłopakiem który jest we mnie zakochany" Zaśmiał się na mój sarkazm
-„No tak najmocniej przepraszam można zapisać się gdzieś na liście?"
-„Eh jest już cała wypełniona ale to nie ważne bo nawet jeśli bym im powiedziała, że jest taki jeden w którym jestem zakocham to i tak by nie został wpuszczony"
-„Czyli jest jakiś jeden?" Zatrzymał się na środku drogi by na mnie popatrzyć
-„Tak" Stanęłam przed nim nawiazując z nim kontakt wzrokowy
-„Choć los nie chce byśmy byli razem to mnie i tak do niego ciągnie" Wzruszyłam ramionami coraz ciężej mi było ukryć uśmiech
-„Musi być wyjątkowy"
-„Owszem jest i mimo, że zrobiłam dużo głupot to mam nadzieje, że mi wybaczy" Położył na moich biodrach ręce przez co dostałam gęsiej skórki
-„A ja mam nadzieje, że ona nie zakochała się w moim przyjacielu" Dotknęłam jego policzka gładząc jego miękką skórę.
-„Zawsze byłeś to tylko ty"
-„Jestem w tobie zakochany Blair i nie wiem co byś musiała zrobić by zmienić moje uczucia"
-„John B zawsze już będzie dla mnie ważny ale to ciebie będę pragnąc" Uśmiechnął się a ja w końcu to powiedziałam i tego byłam wreszcie pewna w stu procentach.
-„Kocham cię JJ Maybank"

Nie wytrzymał dużej i mnie pocałować z taką namiętnością, że aż kolana mi się uginały i choć wiedziałam, że robię źle to nie mogłam przestać. Wciąż miałam z tyły głowy, że wyjadę. Może jestem złym człowiekiem i ludzie będą cierpieć, to i tak zawsze będę tą samolubną osobą, którą zawsze byłam ale chociaż tych wakacji nigdy nie zapomnę i będą moimi ulubionymi. W końcu żyje życiem jakie pragnęłam i może nie jest dokładnie jak sobie planowałam i teraz się nie układa za bardzo to i tak przeżyłam więcej w ciągnie prawie trzech miejscy niż w ciągu siedemnastu lat.

-„Chce ci coś pokazać" Uśmiechnęłam się
-„Dobrze a co?"
-„Zobaczysz, spodoba ci się" Wyciągnął do mnie rękę, odrazu ją złapałam i zaczęliśmy iść
-„Daleko to?" Nie mam problemy z chodzeniem gdzieś dalej naprawdę tyle, że robiło się coraz chłodnie, w końcu była końcówka września i było po dwudziestej pierwszej godzinie. A na dodatek miałam sukienkę która nie dalej mi dużych możliwość do chodzenia przez krzaki.
-„Jeszcze chwila"
Wyszliśmy z lasu i byliśmy na stornie płotek na jakimś bardzo starym pomoście.

Które życie wolisz. Outer Banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz