XXXIV. Pomóżcie mi...proszę

154 2 3
                                    

Nagle miałam taki mętlik w głowie i tylko pragnęłam by się do niej przytulić. Może i nie podejmowała dobrych wyborów dla mnie ale dbała o moje bezpieczeństwo...zawiodłam ją, tyle już przeze mnie wycierpiała a ja dalej ją raniłam.

-„Boże" Zaszlochała przez co moje serce znów się ścisnęło z bólu -„J-jesteś cała? Gdzie jesteś? Nie odzywasz się od paru dni"
-„Mamo ja..." Westchnęłam -„Przepraszam"
Tylko tyle mogłam jej powiedzieć
-„Ja też cię przepraszam Blair. Nie powinnam cię siłą ciągnąć...po prostu chciałam mieć swoją córeczkę przy sobie a ty coraz bardziej się ode mnie oddalałaś"
-„Muszę w końcu życiem swoim żyć" Mój głos był taki załamany
-„Rozumiem to skarbie ale...oni są niebezpieczni a gdy z nimi jesteś oznacza, że ty również jesteś w niebezpieczeństwie. Chcę tylko byś była szczęśliwa i bezpiecznie"
-„Ale ja jestem szczęśliwa mamo, z nimi"
-„A jesteś bezpieczna?" Nie odpowiedziałam na to, oczywiście że nie byłam i raczej nigdy nie będę
-„Boże" Znów szlochała, wzięła głęboki oddech
-„Obiecuj, że wrócisz do domu"
-„Obiecuję mamo" Może się nie dogadywaliśmy przez większość czasu ale on jako jedyna mnie dobrze zna, wie że bym nie wróciła do Anglii w tym momencie. W końcu to moja mama.

Usłyszałam jak coś zaczyna mówić ale kompletnie się na tym nie skupiłam przez postać, którą zauważyłam lecz gdy wstałam ona już zniknęła
-„Słyszysz co mówię?" Ocknęłam się
-„Co?"
-„Gdzie jesteś, powiedz chociaż to pro-„ Nagle przestałam ją słyszeć. Myślałam, że niechcący połączenie przerwało ale okazało się, że telefon mi padł. Świetnie
-„Nie powinnaś być tu sama" A jednak to był on.

Obróciłam się do niego, stał za mną obserwując mnie. Wyglądał jeszcze bardziej mniej zaniedbany. Nathan wspominał, że miał kiedyś problem z narkotykami teraz da się to zobaczyć, wygląda jak totalny ćpun.
-„Jonas" Próbowałam by mój głos nie zadrżał i był pewny. Przy takich osobach nie można pokazywać strachu nawet jeśli wydaje ci się, że byś miał zemdleć.
-„Co za niespodzianka" Sarknął swym chamskim tonem
-„No widzisz, jaki ten świat mały"
-„Nie udawaj głupiej dziewczynki" Warknął
-„Nie mam pojęcia o co ci chodzi"
-„Idziesz ze mną" Podszedł o krok przez co się cofnęłam. Chyba zawsze się go będę trochę bała
-„A jak nie?" Zapytałam już poważniejszym głosem
-„To.." Pokazał mi pod kurtką pistolet -„Nie chcę jej używać i robić problemów ale obydwie wiemy czego tu chcesz więc teraz wszytko ładnie mi wypaplasz i odejdziesz skąd przylazłaś"
-„To ma być groźba?" Prychnęłam
-„Sama wiesz do czego jestem zdolny"

Kurwa. Sama sobie nie poradzę a on nie dość, że jest sam w sobie niebezpieczny to jego oczy zdradzają, że jest pod wpływem prochów.
-„Idź" Warknął i złapał mnie za ramię przez co zaczęłam iść -„Nie sądziłem, że twój chłoptaś cię sama pości. A tak cię kochał" Zaśmiał się
-„Gdzie idziemy?"
-„Gdzieś gdzie będzie mniej osób" No i po mnie.

-„Gadaj" Popchnął mnie na jakąś brudną ścianę w obrzydliwym pomieszczeniu do którego weszliśmy
-„Tu mieszkasz?" Otrzepałam się z kurzu
-„Nie narzekam" Prychnął na moją reakcję
-„Ale widzę, że księżniczce takie warunki nie pasują"
Nie żebym była wybredna ale to miejsce było ponure a ściany się kleiły i przysięgam, że chyba właśnie zobaczyłam szura, który wybiegł na przedpokój.
-„W więc zaczniesz gadać czy mam cię zmusisz"
-„Czego ode mnie chcesz Jonas" Usiadł na kanapie, którą mocną zaskrzypiała
-„Co już wiesz"
„-Niby o czym"
-„Kurwa mać!" Walnął z pięści w stół przez co się wzdrygnęłam a on wyciągnął pistolet
-„Dobra, dobra już" Westchnęłam

On wstał przez co się spięłam jeszcze bardziej ale tylko podszedł do szafki i wyciągnął woreczek z białym proszkiem po czym siadł i wysypał go na stół, poczuł mój wzrok, nie przerywając czynność zapytał
-„Bym ci dał ale musi starczyć dla mnie" Przewróciłam oczami
-„Nathan by cię za to zabił"
-„Miał szansę nie wykorzystał więc wątpię" Prychnął
-„Jak to miał szansę?"
-„Nigdy by mnie nie zabił" Zbył mnie
-„Skąd taka pewność?" Wciągnął proszek i na mnie popatrzył, podchodząc do mnie
-„Bo jestem jedyny który by mógł mu życie zniszcz od tak" Pstryknął palcem -„Ma farta, że Big John cię postrzelił i trafił za kratki bo by już gnił w pace" Zmarszczyłam brwi

Które życie wolisz. Outer Banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz