XXXVIII. Złoto naprawdę tam jest

130 1 0
                                    

Po całym dniu szukania naprawdę coś znaleźliśmy i właśnie byliśmy w drodze do jakieś jaskini. Muszę przyznać, że całe myślenie i zastanawianie się gdzie on może dokładnie leżeć bardziej mnie wymęczyło niż fizycznie go szukać.

-„To tu?" Zapytała Sarah wychodząc z autobusu
-„Najwyraźniej" Odpowiedział jej John B
Jedna dziwna rzecz była taka, że to złoto było gdzieś schowane na terenie gdzie jest dość dużo turystów jak sam autobus wskazuje. Jednak miejsce może nie wydaje się za bezpiecznie dużo dziwnych typków się tu kręci. Czy to przypadek?
-„Chodźmy" JJ trzymał mnie cały czas za rękę.
-„Co jak się mylimy?" Dopytała Kiara
-„To będziemy wiedzieć, że ono nie istnieje" Odpowiedziałam. Jeśli one naprawdę tam było to większe problemu będziemy mieli gdy je znajdziemy. Pośród drzew zaczęliśmy wchodzić cały czas do góry. Pewnie byśmy to wszytko szybciej zrobili lecz dalej nas trzymał alkohol z wczorajszej nocy. Odrazu gdy się ogarnęliśmy była piętnasta, znaleźliśmy wszystkie informacje do wieczora i wyruszyliśmy w drogę. Na szczęście znaleźliśmy autobus przez co właśnie o ośmiej rano jesteśmy na miejscu. Największy plus jaki można przyznać temu wszystkiemu to, że dziś jest dość chłodnawo w porównaniu do pozostałych dni. Wiaty wiatr jak i słońce było za chmurami.

-„Nigdy nie lubiłem wf" Oparł się o drzewo Pope ciężko oddychając
-„Widać po tobie" Zaśmiałam się
-„W ogóle to ma sensy gdy wszyscy idziemy w to same miejsce? W końcu na mapie były dwa punkty" Sarah również usiadła na pnie
-„Mamy się rozdzielić?" Zapytałam
-„By były większe szanse" Zaczął Pope myśląc nad tym
-„Wsunie to tak. Ten kto coś znajdzie zostanie na miejscu a druga grupa która nic nie znajdzie pójdzie do drugiego punktu" Podsumowała Kie
-„Tak się nie zgubimy" Poparła jej pomysł blondynka
-„Dobra to kto z kim idzie?" Zapytał John B, odrazu popatrzył na mnie
-„Przecież cię nie zostawię" Zaśmiałam się i podeszłam do niego.
-„Dobra to tak możemy iść i wy razem" Kie stała obok nas. Popatrzyłam na JJ'a. Od początku nic nie powiedział ani nie wydawał się zadowolony
-„Jasne mi pasuje" Uśmiechnęła się Sarah do Pope, blondyn nawet na nią nie popatrzył, wzrok miał skupiony na mnie.

-„Okej to idźcie już powoli a my was dogonimy" Powiedziałam nie odrywając wzroku od Maybank'a. Każdy się zgodził i zaczął odchodzić powoli.
-„Jesteś zły?" Zapytałam podchodząc do niego
-„Nie chcę byś szła sama"
-„Nie będę przecież sama" Uśmiechnęłam się
-„Wiesz o co mi chodzi" Położył ręce na mojej talii a ja go objęłam rękoma za kark.
-„Za godzinę się spotkamy"
-„Obiecujesz" Uśmiechnął się
-„Obiecuję" Pocałowałam go -„Nie rób nic głupiego"
-„Ja i głupiego?" Prychnął
-„Jayj" Upomniałam go
-„Nic nie zrobię...spróbuję"
-„Dziękuję" Pocałował mnie w czoło
-„Za równa godzinę jestem u ciebie nawet jeśli byśmy nie dotarli do miejsca"
-„Dobrze" Zaśmiałam się -„Idziemy już" Odsunęłam się
-„Przecież sobie poradzą" Odparł chcąc znów się przybliżyć
-„A a a" Pokręciłam głową znów odchodząc -„Ty idziesz tam a ja tam. Sprzedasz im się" Zobaczyłam jak Pope ledwo się wdrapuje na skalę . JJ się zaśmiał
-„Ta masz rację" Przyznał
-„Jak zawsze" Prychnęłam rozbawiona. Poszliśmy w dwóch innych kierunkach. Trochę ich zgubiłam przez co zaczęłam biegnąć.

-„John B!" Zawołałam w końcu widzieć jego czuprynę
-„Myślałem już, że zostańcie razem" Odparł rozbawiony
-„Miał taki plan" Zaśmiałam się
-„Chodź" Podał mi rękę by mi pomóc się wdrapać na skalę, których było coraz więcej.
-„Mamy iść podobno na samą górę a w połowie będzie jaskinia" Przeczytała Kie z mapy
-„Czyli to my mamy tą jaskinie?"
-„Mhm" Świetnie. Oni mają tylko wykopać dziurę w ziemi czy coś a my musimy wejść do cholernej ciemnej jaskini gdzie zapewne są pająki.
-„Czyżbyś się bała?" Zaczepił mnie brunet rozbawiony
-„Chciałbyś" Prychnęłam. Może trochę się bałam.
-„Słyszałam, że są tu ogromne pająki jak i węże więc uważajcie" Czy ja zbladłam?
-„Uratujmy cię jak coś" Odparł John B widząc moją minę
-„Obyśmy mieli szczęście i nie będą to jadowite"Uśmiechnęła się Kiara stając obok niego.
No co za cudowni przyjaciele się dobrali.
-„Jesteście okropni" Zaczęłam iść dalej zostawiając ich, słyszałam tylko ich śmiech.

Które życie wolisz. Outer Banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz