XXIV. Nic już nie jest jak dawniej

220 4 0
                                    

Kolejny tydzień był chyba najdziwniejszym jaki spędziłam w obx, zaczęło się do tego, że w moim domu zastałam Sarah Cameron, która siedziała z moim bratem i o czymś rozmawiali.
-„Co ona ty robi?" Zapytałam wprost do Noah
-„Wiesz możesz mnie samą o to zapytać" Burknęła Sarah
-„Nie wiem czy chcę z tobą rozmawiać" Nawet na nią nie patrzyłam
-„Dobra może pogadajcie i wyjaśnienie sobie to wszystko, ja i tak muszę już iść" Wstał gdyby nigdy nic i zaczął odchodzić nie dając mi szansy by go zatrzymać. Zdrajca.

-„To naprawdę nie jest tak jak myślisz"
-„Co tu robiłaś z moim bratem?" W końcu na nią popatrzyłam
-„Chciałam z tobą pogadać, zaproponował bym zaczekała bo pewnie za niedługo możesz się obudzić"
-„Po jaką cholerę chcesz ze mną rozmawiać?"
-„Ponieważ wiem, co myślisz i jak to wyglądało ale nie jestem po stronie Warda ani Rafe'a"
-„Więc dlaczego nie powiedziałaś prawdy?"
-„Bo nie mogłam uwierzyć, że mój brat był do tego zdolny...tobie też było ciężko w to uwierzyć, prawda? W końcu miałaś z nim najlepszy kontakt" Nie odpowiedziałam
-„Gdybys była na moim miejscy jak byś się niby zachowała?" W sumie miała racje za pewne tak samo bym postąpiła.

-„Okej może i cię rozumiem ale co z tego?"
-„Jesteś dla Warda ważna" Gdy zobaczyła moje spojrzenie które wyrażało dalej nic z tego nie rozumiem kontynuowała
-„Jeśli zapytasz go o pomoc on dla ciebie to zrobi...a wiedząc, że on jest teraz jedyną osobą, która może pomóc ci z wujkiem może warto spróbować?"
-„I co mam mu zaufać po tym wszystkim?"
-„Tego nie powiedziałam po prostu warto z nim pogadać"
-„Czemu mi to mówisz?"
-„Bo kiedyś sama popełniłam ten błąd...no i cię lubię" Wzruszyła ramionami
-„Okej, przemyśle to"
-„Okej" Nastała cisza
-„...Coś jeszcze?" Zapytałam w końcu
-„Nie..to ehm ten będę się zbierać. Dzięki za rozmowę" Oddaliła się w stronę korytarza, gdy usłyszałam zamknięcie drzwi wejściowych westchnęłam i przez następne minuty dalej nie rozumiałam co się stało.

Miałam sobie zrobić śniadanie ale z nerwów nawet nie potrafiłam nic połknąć więc zrezygnowana ubrałam się i wyszłam z domu. Normalnie ta droga trwała mi z pięć minut a dziś o dodatkowe pięć. Zawsze towarzyszyły mi emocji szczęśliwe ponieważ uwielbiałam z nimi przebywać a teraz czułam strach i niepewność. Jak to możliwe, że w ciągu kilku tygodni aż tak to się zmieniło.

Stanęłam przed drzwiami i nie okłamując nikogo po prostu się poddałam. Nie potrafię...miałam odjeść ale drzwi się jednak otworzyły.
-„Proszę, zostań"  Te dwa słowo były wypowiedziany takim bolesnym głośne, że coś mnie aż zakuło. Gdy usłyszałam jego kroki zbliżające się do mnie odrazu się obróciłam i zatrzymałam go wyciągnięciem ręki.
-„Nie zbliżaj się" Bez słowo zatrzymał się wciąż na mnie patrząc a ja nawet nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Jak ja wcześniej mogłam nie zauważyć jaki on był niebezpieczny?

-„Blair..ja.."
-„Rafe nie chcę z tobą gadać"
-„Wiem ale...przepraszam"
-„Jest Ward?" Skoro i tak zobaczyła mnie osoba której najbardziej się obawiałam to już nie miałam nic do stracenia. Brunet pokiwał głową i zrobił mi miejsce bym przeszła więc skorzystałam z okazji, że odszedł na bezpieczną odległość.
-„Wiedz, że nigdy bym cię nie skrzywdził"
-„Już to zrobiłeś" W końcu na niego popatrzyłam, był taki zepsuty a jego wzrok nawet nie pokazywał oznaki, że żyje i ma duszę, były takie lodowate, aż przeszedł mnie dreszcz.

-„Jest u siebie w biurze" Powiedział widząc mój stan, zrozumiał że się go boje i ja pierwszy raz też to sobie uświadomiłam. Znów nie odzywając się nic poszłam w dobrze mi znanym kierunku i stanęłam po minucie przy drzwiach gdzie pierwszy raz zobaczyłam na fotografii mojego biologicznego ojca.

-„Proszę" Usłyszałam po zapukaniu w drzwi. Weszłam na co spojrzał w tym kierunku przez sekundę ale gdy uświadomił sobie kto stoi w drzwiach zawiesił na mnie wzrok dłużej i odrazu wstał od biurka.
-„Blair" Uśmiechnął się -„Nawet nie wiesz jak się cieszę"
-„Nie przychodzę tu bo tego chciałam" Weszłam głębiej pomieszczenia -„Mam prośbę"
-„Dobrze, oczywiście cokolwiek tylko chcesz"
-„Pamiętasz co mówiłam jak byłam z Johnem B w motorówce?"
-„Nigdy nie zapomnę tej rozmowy"  Wydawał się jakby smutny tyle, że ja już mu nie wierzyłam.
-„Pozwoliłeś bym wtedy zginęła bo wrobiłeś ważną dla mnie osobę a teraz przez ciebie znów to się dzieje"
-„Wiesz, że nigdy bym nie pozwolił by coś ci się stało" Zaprzeczył na co prychnęłam
-„A moje ostatnie słowa? Wystarczyło tylko byś to powiedział a byśmy wrócili"  To były ostanie słowa, które wtedy do niego wypowiedziałam i sądziłam, że już nigdy więcej z nim nie porozmawiam.
-„ Przyznaj się Ward, że to Rafe zabił Peterkin a wtedy wrócimy. Jeśli nam coś się stanie w tej chwili to twoja wina. Będziesz miał nas na sumieniu"

Które życie wolisz. Outer Banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz