Mama miała rację i Belly aż się rozpłakała gdy dowiedziała się że może ze mną lecieć. Annika zaprzyjaźniła się z Laurel i Susannah przez co łatwej poszło. Jednak oznacza to, że Conklin się dowie z jakiej strony pochodzę. Ciekawiło mnie czy gdybym przyjechała tu jako płotka to czy również przyjęli by mnie do ich paczki.
A skoro mowa o płotkach, to coraz częściej na nich wpadałam. Nawet raz mi pomogli, czego się kompletnej nie spodziewałam. Może jednak nie byli tacy źli?
Był to dzień przed odlotem do Anglii. Poszłam z Ben'em się przejść i dotarliśmy w głąb biedniejszej strony wyspy. A co było najśmieszniejsze, to to, że tu się czułam jak w domu, i to nie było złe uczucie, wręcz przeciwnie. Czułam wewnętrzny spokój jak w dzieciństwie. Czasem mnie to nawet bawi, że płotki mają mnie za największą snobkę tej wyspy. Tak się właśnie ocenia nie znając kogoś historii.
-„Bawimy się w coś?" Zaczął gdy chciałam już wracać do domu. Czekało mnie jeszcze pakowanie walizki.
-„W co niby?" Spojrzałam na małego, chudego chłopczyka o brązowych loczkach i niebieskich oczach.
-„W chowanego" Odparł z uśmiechem
-„Ben cały czas się w to bawimy w domu"
-„O ja, zobacz tam jest łódź" Pobiegł w jej kierunku. Nie nadążałam za tym dzieckiem.Popatrzyłam za nim jak biegnie po pomoście ale mój wzrok utkwił na pewnym blondynie i jego dwóch przyjaciół jak surfują. Snoby tego zbytnio nie robią a ja zawsze chciałam się tego nauczyć.
Gdy mały Anderson stał przy łódce i ją podziwiał, znów zerknęłam na chłopaków i tym razem zauważyłam, że się już zbliżają do brzegu obok mnie.
-„Cześć" Patrzyłam się na niego nie wiedząc czy aby na pewno do mnie mówi. Jednak gdy się upewniłam, że za mną nikogo nie ma, odpowiedziałam Pope'owi. Zdziwiło mnie to bo sądziłam, że mnie zignorują.
Wszyscy troje na mnie patrzyli przez co poczułam się dziwnie. Długo jednak nie musiłam się zastanawiać co ze sobą zrobić ponieważ nagle usłyszałam krzyk i chluśnięcie do wody. Spanikowana popatrzyłam w tamtą stronę i zauważyłam, że mojego ośmioletniego brata nigdzie nie ma.-„Ben!" Krzyknęłam, podbiegając w stronę wody.
Widząc jak nie może wypłynąć odrazu wskoczyłam przez barierkę do wody. Nie wiem kiedy ostatnio aż tak się wystraszyłam jak w tym dniu. Złapałam go pod wodą i mocno przytuliłam.
-„Już dobrze" Szepnęłam mu do ucha by go uspokoić. Jasne, że byliśmy prawie przy brzegu więc woda była mi do pasa ale dla niego to już było głęboko. Ben płakał i kaszlał przez co ciężej było mi go utrzymać. Wspominałam również, że nie umiem dobrze pływać?-„Daj mi go, pomogę" Usłyszałam John'a B. Złapałam się drewnianej barierki i podniosłam chłopczyka przez co trochę zanurkowałam, na szczęście szybko go podciągnął, po czym ja się wspięłam a Pope pomógł mi przejść na drugą stronę.
-„Dzięki" Brat odrazu mnie objął. Jak mama bał się wody przez co coraz bardziej mi ją przypominał.-„Jakim debilem trzeba być żeby wypaść przez barierkę?"
Cóż, ty przez nią wyskoczyłaś w czasie sztormu.
Westchnęłam i kucnęłam przy nim.
-„Na pewno nic mu nie jest?" Dopytał się Pope. Przyjrzałam się uważnie Ben'owi.
-„Nic ci się nie stało?" Zaprzeczył kiwnięciem głowy -„Na pewno? Nie boli cię nic?„
-„Nie"
-„Na pew-„
-„Chcę mi się pić" Przerwał mi. Czyli jest cały.
-„Nie mam nic do picia" Akurat gdy to powiedziałam JJ zatłukł się butelką przez co znów spojrzałam w te cholerne piękne oczy. Cholera skup się. Parę dni temu chciał kogoś zabić na plaży.-„JJ daj mu ją" Rozkazał John B
-„Nie mam więcej"
-„JJ" Upomniał go Pope. Z westchnięciem wyciągnął w moją stronę butelkę.
-„To zwykła woda?" Odebrałam niepewnie ją.
-„Z ziołem" Sarknął na co przewróciłam oczami.
Pierwsza wzięłam łyk dla upewnieni się i dopiero wtedy podałam butelkę Ben'owi.
-„Była droga" Wtrącić blondyn gdy brat wypił zawartość.
-„Całe trzy dolary?" Prychnęłam
-„A żebyś wiedziała"
-„Oczywiście" Pokręciłam głową zrezygnowana.
-„Wiesz dla niektórych są nawet trzy dolary cenne"
-„Odam ci je" Powiedziałam w końcu. Boże ale ten chłopak miał tupet.
CZYTASZ
Które życie wolisz. Outer Banks
Acción•Zabójstwo •Zdrady •Sex •Manipulacja •Kłamstwa A co gdyby tak Ward Cameron pozbył się swojego największego wroga który był jego bratem ale po kilku latach na wyspę przyjechała jego córka, która sama nawet nie wie że należy do ich rodziny. Jestem...