Napisał do mnie John B z pytaniem czy się spotkamy. Nie wiedziałam zbytnio po co. W ogóle obiecałam większości, że się już nie będę zadawać z płotkami ale w końcu co mi szkodzi ostatni raz się z nim zobaczyć.
Ubrałam się w białą spódniczkę i zielono biały top z dekoltem na ramiączkach. Mama siedziała z książką na kanapie w salonie przez co odrazu mnie zobaczyła.
-„Dokąd idziesz?"
-„Kiedy nie będę musiała ci się tłumaczyć?"
-„Gdy wyjadę" Uśmiechnęłam się -„Nie ciesz się tak młoda damo i tak będę miała na ciebie oko" Gdyby tylko wiedziała co się stanie za pare dni to nigdy by mi nie pozwoliła zostać.
-„A więc? Dokąd zamierzasz iść?"
-„Do Belly" Zmierzyła mnie wzrokiem
-„Jesteś mistrzynią kłamstwa, nie wiem czy ci wierzyć" Przewróciłam oczami -„No cóż jaki ojciec taka córka" Westchnęła a ja zaczęłam iść w stronę drzwi wyjściowych
-„Tylko nie wracaj późno proszę cię"
-„Paa mamą"Wsiadłam do auta i podjechałam pod dom Johna B. Oczywiście drzwi były otwarte więc bez pukania weszłam.
-„Ty wiesz, że ktoś nie proszony by mógł od tak wejść?" Zapytałam gdy go zobaczyłam
-„Tak jak ty?" Sarknął przez co udałam zaskoczoną minę i złapałam się za serce
-„Właśnie zraniłeś me uczucia"
-„Najmocniej przepraszam za szczerość" Klepnęłam go rozbawiona w ramie
-„Buc z ciebie" Zaśmiał się
-„Dzięki, że przyszłaś"
-„A po co tak właściwie przyszłam?"
-„Masz ochotę przepłynąć się łódką?" Patrzyłam na niego niepewnie
-„Dlaczego ja?"
-„Szczerze to akurat o tobie odrazu pomyślałem a inni i tak są zajęci"
-„Aaa czyli jestem po prostu ostatnią opcją" Powiedziałam teatralnie uśmiechając się
-„Nie o to mi chodziło" Zaśmiał się
-„Mhm"
-„No weź, zgódź się" Westchnęłam -„Proszę"
-„Czemu ci na tym tak zależy?" Popatrzył na ziemie i dopiero po chwili się odezwał.
-„Mój tata ma dziś urodziny" O cholera.
-„Oh ehm...przykro mi" To był ten moment gdzie by się przydało umieć pocieszać ludzi. -„Nie wiem co powiedzieć" Pokręcił głową lekko się uśmiechając.
-„Wystarczy, że się zgadzasz popłynąć" Naprawdę mu na tym zależało a ja chyba nie miałam innego wyjścia.
-„Dobra"
Poszłam za nim i wsiedliśmy na jego słynną łódkę.Płynęliśmy prawie cały dzień gadając o wszystkim jak i o wspomnieniach o jego tacie. Naprawdę go lubiłam, był inny niż każdy z chłopaków no i oczywiście schlebiało mi to, że była możliwość, że mu się podobałam choć mimo to odczuwałam brak przy sobie pewnego blondyna o niebieskich oczach.
Wróciliśmy po osiemnastej do domu. Poszliśmy coś zjeść i wróciliśmy do Johna B, trochę też wypiliśmy na poprawę humory przez co brunet włączył muzykę i zaczął tańczyć. Gdy się z niego śmiałam pociągnął mnie przez co do niego dołączyłam i tak naprawdę tego mi było trzeba. Na chwile zapomnieć o każdym i wszystkim wokoło. Bawiłam się dziś z nim cały dzień bardzo dobrze przez co mogę ten dzień nazwać jednym z moich ulubionych. A jeszcze nie wiedziałam jak on się skończy. Zrozumiałam też, że mi na tym chłopaku zależało. Zawsze jednak był tam gdzieś obok mnie i zawsze był po mojej stronie. Teraz już nie jestem tego taka pewna czy będę się trzymać od niego z daleka.
Zapatrzyłam się w jego oczy przez co się na swoich nogach potknęłam. Złapał mnie za talię i przyciągnął do siebie. Chyba jeszcze nigdy tak blisko niego nie stałam, a najdzielniejsze jest to że nawet nie miałam zamiaru się odsunąć. Popatrzył mi tak intensywnie w oczy że poczułam na całym ciele gęsią skórkę. Nie wiem czy to przez alkohol czy dobry humor ale byłam ciekawa jego następnego ruchu, i się go doczekałam szybciej niż sądziłam. Złączył nasze usta w namiętny pocałunek, odrazu poczułam motyle w brzuchu. A bądźmy szczęszczę nigdy ich nie dostawałam oprócz JJ'a.
Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie choć wciąż się nie odsunęliśmy. Patrzyłam mu w oczy i tym razem ja go pocałowałam. Zaczął mnie pchać w tył wciąż całując przez co na niego wskoczyłam, oplótł moje nogi na swoim pasie i zaprowadził nas do jego pokoju. Położył mnie na łóżko, schodząc pocałunkami do mojej szyi. Czułam coraz większe podniecenie, zaczął mi ściągać ramiączko od topa a ja chyba trochę otrzeźwiałam.
-„John B" Szepnęłam ciężko oddychając jakbym właśnie przebiegała maraton. Popatrzył na mnie tymi swoimi cholernymi brązowymi oczami, dla których właśnie mogłabym umrzeć.
-„Przepraszam nie musimy-„ Wydawał się zakłopotany, podniósł się trochę chcąc ze mną zejść ale ja wtedy pociągnęłam go za koszulkę i znów pocałowałam w usta. Chłopak się uśmiechnął i znów przybliżył do mnie.
-„Nie chcę, żebyś myślała, że chcę się tylko z tobą przespać" Przejechałam dłonią po jego włosach nie przerywając kontaktu wzrokowego.
CZYTASZ
Które życie wolisz. Outer Banks
Azione•Zabójstwo •Zdrady •Sex •Manipulacja •Kłamstwa A co gdyby tak Ward Cameron pozbył się swojego największego wroga który był jego bratem ale po kilku latach na wyspę przyjechała jego córka, która sama nawet nie wie że należy do ich rodziny. Jestem...