III. Bal u Cameronów

528 9 3
                                    

Po spędzeniu połowy dnia ze Steven'em i Taylor wracam właśnie do domu. Uwielbiałam lato, dni są długie a wieczorami wciąż jest ciepło i przyjemnie przez co zawsze wracałam spacerem.
-„Części, gwiazdko" I uwielbiałam jak Ward mnie tak nazywał. A zaczęło się od tego, że staliśmy kiedyś na jego tarasie w nocy, zapatrzyłam się w gwiazdy, przyłapał mnie bo miałam mu w czymś pomoc.

-„Lubisz gwiazdy?" Popatrzyłam na niego
-„Ah ehm tak, są pięknie... przez nie czuje, że jesteśmy tylko małymi istotami i możliwe, że tam są jeszcze całkiem inne wymiary z ludźmi"  Może to głupie ale kto wie?
-„Wiesz, że zawsze ta najjaśniejsza gwiazda jest inna"
-„Znaczy?"
-„W wakacje nazywa się ona Wega, a w zimie Syriusz" Uśmiechnęłam się
-„Tam jest wilki wóz, prawda?" Wskazałam palcem.
-„Tak, zgadza się"
-„Skąd wiesz tak dużo o gwiazdach?"
-„Sarah je lubiła"
-„Oh"
-„Jej mama rownież, ona mnie wszystkie nauczyła, a ja Sarah. Powiedzmy, że to taka tradycja Cameronów"
Słodkie. Szkoda tylko że wtedy jeszcze nie zauważyłam jak dużo mieliśmy wspólnego i z czym to się wiąże.
-„No dobrze, weźmiesz to?"
-„Tak oczywiście" Wzięłam pudło i zeszliśmy na dół.

Od tej pory zaczął mnie nazywać gwiazdą.
Jednak po sporym czasie dowiedziałam się że w pewnym sensie należę do jego zdania „tradycja Cameronów".

-„Cześć" Obróciłam się do niego.
-„Będziesz jutro na balu, prawda?"
-„Balu?" Dopytałam
-„Wsiadaj" Zaśmiał się. Wiedząc że do domu mam jeszcze z parę minut drogi, wsiadłam.
-„A więc jaki bal?" Zapytałam ponownie
-„Co roku mamy przyjęcie na uroczystość naszego sukcesu rodzinnego. Przychodzi cała wyspa, oczywiście oprócz płotek"
-„Jak by inaczej" Prychnęłam
-„W tym roku nie będzie Sarah więc pomyślałem, że mogłabyś ją zastąpić. Wiem, że to dużo ale cała nasza rodzina cię naprawdę polubiła, weź to pod uwagę. I twoja mama napewno będzie"
-„Um..."  Zamyśliłam się
-„Rozumiem jeśli nie jesteś pewna ale chodzi tylko o to by się wystroić i dobrze bawić. Sarah i tak nie lubiła takich przyjęć, zawsze uciekała. Chciałbym po prosu byś tam była. Polubiłem cię"
-„Ja ciebie też, Ward" Odwzajemniałam uśmiech -„I chętnie przyjdę"
Podał mi informacje gdzie i o której. Pożegnałam się z nim i weszłam do domu. Nigdy nie sądziłam, że zaprzyjaźnię się ze sporo starszym mężczyzną. A jednak Cameron stał się dla mnie kimś ważnym.
Szkoda, że nie na długo.

                                              ***

Połowa wyspy się już zaczynała bawić. Czekaliśmy już wszyscy na rodzine Cameronów, aż w końcu wyszli. Biła od nich pewność siebie za co ich podziewałam. Po krótkiej przemowie dołączyli do reszty osób. Moje piękne trio też było jak i Topper z Klece'm. Zauważyłam też Kie z jej rodzicami. Zdziwił mnie fakt, że byli Snobami, JJ przecież na każdym kroku pokazuje, że nas nie lubi.

Chociaż Ward miał rację i wieczór był naprawdę fajny. Tańczyłam cały czas. Jako pierwszym moim kandydatem był Jeremiah, następnie Conrad, Topper, nawet Rafe. Gdy się ściemniło, zaczęliśmy trochę podpijać z Belly. Stałam pośród ludzi gdy poczułam jak ktoś mnie klepie w ramię, obróciłam się i natrafiłam te piękne oczy tego palanta.

-„Ale ty wiesz, że to jest impreza snobów?"
-„No coś ty? Nie zauważyłem" Wzruszył ramionami.
-„Co tu robisz?" Złapał mnie w talii i zaczął tańczy, co mnie jeszcze bardziej skołowało.
-„Co ty-„ Przerwał mi
-„Musimy pogadać"
-„Ktoś cię zobaczy i zniszczysz przyjęcie"
-„Poradzę sobie" Odparł
Nie poradził
Po czym dodał:
-„Przepraszam" I w tym momencie byłam w jeszcze większym szoku.
-„Za?"
-„Za wczoraj„
-„Wow. Przeprosiny od Maybank'a" Prychnęłam  -„Tylko po to tu przyszedłeś?"
-„Dobra, popatrz w bok na Kie, ale tak żeby nie widziała" A wyglądał na trzeźwego.
-„Po co?"
  -„Po prostu to zrób"

Które życie wolisz. Outer Banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz