VIII. Coś sie zaczyna, coś kończy

452 9 0
                                    

Sarah Cameron we własnej osobie.
-„Hej" Powiedziałam obojętnie nie odrywając wzorku od wody.
-„Słuchaj ja-„ Przerwałam jej
-„Jeśli chodzi o John'a B, to był ranny więc mu pomogłam. Nie chcę mi się słuchać jaka okropna jestem i zajęłam twoje miejsce"
-„Nie po to przyszłam" W końcu na nią popatrzyłam
-„To po co?" Westchnęła i usiadła obok mnie
-„Owszem byłam zazdrosna ale zrozumiałam, że to nie twoja wina...Przepraszam"
-„Okej" Wzruszyłam ramionami
-„Może.. wiem, że to głupie ale...może mogłybyśmy zacząć od nowa?"
-„I niby co? Zostać przyjaciółkami?" Zakpiłam
-„Może"
-„Dlaczego?" Ciekawe co ją tak nagle wzięło.
-„Bo...jak się okazało jesteś ważna dla mojej rodziny, tak jak i dla znajomych. Zazdroszczę ci po prostu tego" Prychnęłam
-„Zazdrościsz mi?"
-„Tak. Wszyscy cię lubią, nawet nie musisz się o to starać. Jesteś piękna, masz cudowną figurę i niemal każdemu chłopakowi z obx się podobasz, nawet John'ie B„
-„Co ty gadasz?"
-„Naprawdę. Jak pierwszy raz cię zobaczyliśmy gdy przepływaliśmy łódką i byłaś w basenie z Belly, Conradem i Jeremiah. Siedziałaś mu wtedy na plecach, śmiejąc się. Widziałam jak John B się wtedy na ciebie zapatrzył...na mnie nigdy w ten sposób nie patrzył. Kilka dni po tym z Kie usłyszeliśmy jak gadał z JJ'em o tym jak bardzo chce cię poznać i jaką śliczną jesteś. JJ z tym pierwszym się nie zgadał bo za tobą nie przepadła ale w drugiej przyznał mu rację"

-„Dlatego z Kiarą mnie tak nie lubicie?" Zapytałam najważniejsze pytanie. Samą mnie to ciekawiło. Sarah westchnęła
-„Kie cię nie lubi bo jest zakochana w JJ'u"
-„Ta to akurat wiem"
-„Wiesz?"
-„Jak mogłabym nie?" Cameron się uśmiechnęła 
-„Wiesz, najbardziej nas wkurzało to, że jesteś miła, a w szczególności gdy widzieliśmy jak Renfield popchnął jakąś staruszkę z siatką z zakupami, była ona z biednej strony wyspy. Cała siatka się jej wtedy rozwaliła a on nawet jej nie przeprosił. Wtedy na niego wyskoczyłaś i zaczęłaś się z nim kłócić że jest dupkiem i żeby wypieprzał stąd po czy pomogłaś tej pani, to było naprawdę miłe jak na snoba"

Faktycznie był taka sytuacja. Wtedy miałam zły dzień i wszytko mnie wkurzało a tamta pani przypominała mi moją babcie która niedawno umarła i wybuchłam.
-„Boże widzieliście to?" Zaśmiałam się
-„To było całkiem fajnie" Ona również się uśmiechnęła
-„Gdyby nie Ward, jakaś Limbrey chciała mnie pozwać. A ja nawet nie maialm pojęcia kim oni do cholery byli" Blondynka zachichotała 
-„Twoja mama chce za tydzień wrócić do Anglii" Powiedziała nagle
-„Świetnie"
-„Przykro mi" Nie odezwałam się -„Chcesz coś fajnego porobić?"
-„Niby?" Popatrzyłam na nią
-„Pojedziemy statkiem do Charleston. Pójdziemy na zakupy i jakąś imprezę. Przestaniesz myśleć o mamie i pokażesz jej, że jesteś dorosła"
-„Że niby z tobą?"
-„Tak" Uśmiechnęła się -„Wchodzisz w to?"
-„A skąd mam widzieć, że nie zostawisz mnie gdzieś bo jesteś wkurzają za John'a B, wtedy Kie by miała JJ'a, ty Warda. Moja mama wyjedzie i będzie jak dawniej bez Andresonów w obx" Zaśmiałam się
-„Czekaj" Patrzyłam jak wyciąga telefon i włącza instagrama. Zaczęła nagrywa na stroy
-„Okej oświadczam tu i teraz, że jeśli Blair Anderson się coś stanie to będzie wszystko na mnie" Zaśmiałam się a ona na mnie popatrzyła z uśmiechem. Chyba ją polubię.
-„Masz teraz na mnie dowód. Przyznaje się do winy jeśli coś ci się stanie"
-„A jak mnie w coś wrobisz?" Zaśmiałam się
-„Ależ skąd. Ja?" Uśmiechnęła się. W sumie to co mi szkodzi?
-„Dobra, wchodzę w to"
-„W takim razie jesteśmy niedostępne i jedziemy gdzieś przed siebie" Zaśmiała się, wstawiła to na swoją relację gdzie miała sporo fanów. W końcu to była księżniczka snobów.

Na porcie okazało się, że nie ma już miejsc do ostatniego statku. Było koło osiemnastej więc nic z naszego planu. Czekałam właśnie na Sarah która, gadała z pracownikem. Zaczęła do mnie podchodzić.
-„I?"
-„Nie ma szans żebyśmy tam weszły"
-„Czyli to na tyle"
-„Nie" Popatrzyłam na nią ze zmarszczonymi brwiami -„Widzisz tamtych pracowników? Wchodzą tylnym wyjściem"
-„Naprawdę chcesz żebym miała kłopoty" Prychnęłam
-„Widzisz żółte płaszcze?"
-„No" Zaczęłyśmy iść w tamta stronę. Szybko je wzięłyśmy i ubraliśmy.
-„Te beczki" Wskazałam, wzięliśmy je. Weszłyśmy wśród pracowników, wchodząc dolnym wejściem. Zamiast iść schodami jak oni weszliśmy do małego pomieszczenia zamykając drzwi.
-„Udało się?" Zapytałam, statek ruszył przez co prawie straciłyśmy równowagę.
-„Tak" Uśmiechnęła się. Siadłyśmy na jakiś skrzyniach i zaczęłyśmy gadać a raczej ja jej zadawać pytania. Ciekawiło mi jej życie i jak do tego doszło. Po tym wszystkim na serio zaczęłam się zastanawiać czy Ward jest dobrym człowiekiem.

Które życie wolisz. Outer Banks Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz