Płyną serca złem wezbrane
Żebrząc za pociechą
Całym tłumem w puste bramy
ECHO! Echo, echo...Zapach perfum, stuk obcasów
Połysk świec na ciele
Namaszczony skrzyp zawiasów
Suszy zdrojny szelestDłonie razem, oczy puste
Pełne kłamstwa dusze
Powtarzają mantrę usta
"Odegnaj pokusę"Barwne światło zza witraży
Snuje mglistą tęczę
Z kadzidłowej woni darzy
Epos w każdej wnęceUniesiony dym przepływa
Barwną wstęgą szeptu
Przez kolejnych słów ogniwa
Z boskiego dialektuMknie po ścianach z czarnej ciszy
I odległych oknach
Przy ołtarzu, w nawach, niszy
Gdzie Matka samotnaW marmurowych fałdach szaty
Z wieczystym uśmiechem
Płacze przez złośliwe kraty
ECHEM! Echem, echem...Ktoś zapomni słowa pieśni,
Ktoś inny melodię
Wyjdą później, bezcieleśni
Tak bosko i godnieLecz rozpuszczą swoje dary
Aż im spuchnie dusza
I znów zwalczy im koszmary
Wszechpotężna głuszaO rany, nareszcie jakiś nowo napisany wiersz, który mi się podoba xD rozważałam już ogłoszenie, że zamykam tę publikację z racji wyczerpania się natchnienia, ale wychodzi na to, że po roku przerwy wena wraca - czułam to już zresztą, gdy pisałam "Ona Kocha Wojnę". Mam nadzieję tylko, że nie mam omamów i nie napisałam totalnego gniota xD
CZYTASZ
Śnieżyny
PuisiW trzewiach ziemi przebudzona, zobaczyłam złoty kwiat Usłyszałam pieśń syrenią, wyszłam w doskonały świat Gniazda ptaków rozkwilonych, kępy zzieleniałych drzew A nad nimi niósł się nocny, z gwiazd pędzony, srebrny śpiew - "Przebudzenie" I śmiejcie s...