Gdzieś do jesiennego srebrzyście księżyca
Wyje wilk stareńki śród ciernistych tarnin
W dali biega jagnię po przywiędłej darni
Skrada się do niego młodziutka wilczycaStarzec patrzy w ciszy, niemo się zachwyca
Jak ona się pręży i do jatki garnie
Kiedy on wychudły, posiwiały marnie
Ona tryska zdrowiem i jagnię pochwycaTak i drzewa wokół smutno się starzeją
Pozbawione słońca, oranżem siwieją
A niebo odległe otula się w chmuryZieleniało lato, gdy rządziło knieją
Teraz zimę mroźne wichury przywieją
I tak się dopełni wieczny krąg natury
CZYTASZ
Śnieżyny
PoetryW trzewiach ziemi przebudzona, zobaczyłam złoty kwiat Usłyszałam pieśń syrenią, wyszłam w doskonały świat Gniazda ptaków rozkwilonych, kępy zzieleniałych drzew A nad nimi niósł się nocny, z gwiazd pędzony, srebrny śpiew - "Przebudzenie" I śmiejcie s...