Lustro, woda, tafla szkła okienna
Wszędzie taka sama i niezmienna
W każdym centrymetrze kwadratowym
Widzę znów odbicie mojej głowyCały świat pokrywa szklisty nalot
Patrzę w toń zwierciadła, gdzie się palą
Ognie w moich oczach, trzewiach, ustach
Czary zamrożone w starych gusłachRogi wyrastają z mego czoła
Czarne skrzydła – resztka snów anioła
Paszcza, znów otwarta, ogniem zieje
Myśli wiercą w głowie stare dziejeGdzie nie spojrzę, paszcza się otwiera
Anioł zaś, strącony, znów umiera
W popiół się zamieniam coraz prędzej
Odbić za to więcej jest i więcejKażde pluje na mnie ogniem z piekła
Każda twarz jest gorzka, smutna, wściekła
Każda twarz jest moja, każda wroga
Wszystkie zapomniały już głos BogaW tym straszliwym żarze starych żali
Wspomnień tych, co kiedyś mnie kochali
Padam już, zwęglona gdzieś po drodze
Tyle mnie zostanie na podłodze!
CZYTASZ
Śnieżyny
PoetryW trzewiach ziemi przebudzona, zobaczyłam złoty kwiat Usłyszałam pieśń syrenią, wyszłam w doskonały świat Gniazda ptaków rozkwilonych, kępy zzieleniałych drzew A nad nimi niósł się nocny, z gwiazd pędzony, srebrny śpiew - "Przebudzenie" I śmiejcie s...