Spacer

51 6 0
                                    

Słońce łzy zakryło wieczornej mgły całunem
Gdyśmy szli za ręce ostatni raz w tym życiu
Wieniec skroń twą zdobił jaśminem i piołunem
Niebo przeglądało się w tobie, swym odbiciu

Błoto pod naszymi zsuwało się stopami
Wzgórza szczyt nas kusił, a z niego widok cudny
Złota łuna zmierzchu, las zieje mokradłami
Kwiaty mrok zamykał i rechot żab paskudny

Obok serca - serce, i obok oczu - oczy
Uszy chętne słuchać i mówić chętne usta
Miłość twardych losu decyzji nie odroczy
Nasza knieja bez niej jest teraz taka pusta...

Czy wspominasz kiedy te gaje i bezdroża,
Z martwą do cudzego wstępując duszą loża?

ŚnieżynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz