Słońce łzy zakryło wieczornej mgły całunem
Gdyśmy szli za ręce ostatni raz w tym życiu
Wieniec skroń twą zdobił jaśminem i piołunem
Niebo przeglądało się w tobie, swym odbiciuBłoto pod naszymi zsuwało się stopami
Wzgórza szczyt nas kusił, a z niego widok cudny
Złota łuna zmierzchu, las zieje mokradłami
Kwiaty mrok zamykał i rechot żab paskudnyObok serca - serce, i obok oczu - oczy
Uszy chętne słuchać i mówić chętne usta
Miłość twardych losu decyzji nie odroczy
Nasza knieja bez niej jest teraz taka pusta...Czy wspominasz kiedy te gaje i bezdroża,
Z martwą do cudzego wstępując duszą loża?
CZYTASZ
Śnieżyny
PoesíaW trzewiach ziemi przebudzona, zobaczyłam złoty kwiat Usłyszałam pieśń syrenią, wyszłam w doskonały świat Gniazda ptaków rozkwilonych, kępy zzieleniałych drzew A nad nimi niósł się nocny, z gwiazd pędzony, srebrny śpiew - "Przebudzenie" I śmiejcie s...