36. Plan

121 17 4
                                    

Pov: Gavi

Chyba każdy wie, że ja do gotowania się nie nadaję. Ale o tym zaraz...

Szczęsny, zaciągnął nas do kuchni. Moim zadaniem, było obrać warzywa, do rosołu. No, zatem jak normalny człowiek, wziąłem się za to. Odwróciłem się do tyłu, bo Wojciech darł się na Marc'a, że nie umiejętnie robi schabowe.

Stwierdziłem, że to nic ciekawego. No i tak sobie kroiłem, gdy Robert klepnął mnie w dupę. No i tak wyszło, że osunął mi się nóż. I dźgnąłem się w rękę. Leciało mi sporo krwi. Po chwili zaczęło piec i szczypać.

- Ała!

Robert spojrzał się na mnie. Potem na deskę, warzywa i rękę.

- Ehh... Rzeczywiście nie masz zdolności...

- To ty mnie klepnąłeś!

- Ale...

Szczęsny wyjął z kieszeni bandaż. Ciekawe, czemu go tam miał? Oczyścił mi ranę, po czym założył profesjonalny opatrunek, przyklejając plaster i obwiązując go bandażem.

- Weź ty dziecko idź się, czymś zajmij. Bo se łeb obetniesz. - Szczęsny.

Zatem wziąłem naczynia i układałem je na stole.

***

- Mmm. Ale smaczne. - Gavi.

- No, nawet bardzo. - Stegen.

- Cieszę się. - Szczęsny.

Robert był w innym stanie zamyślenia.

- Szczena, ale ty wiesz, że nadal masz żonę? - Robert.

- E tam. To jest najmniejszy problem. Prawda Marc? - Szczęsny.

- Prawda. - Stegen.

- Macie jakiś plan? - Gavi.

- Tak, ale zrealizowanie go, będzie... Nieco... Ciężkie... - Szczęsny.

Gavi x Lewy - Czy od tego się zaczęło?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz