27. Impra

128 7 2
                                    

Zacząłem niecierpliwie, przeglądać moje media. Czy nikt, do chuja, nie może do mnie, teraz napisać!? Jak zajęty jestem, to 1 by spamić...

Zszedłem na dół, dokładnie to do kuchni. Może coś ugotuję? Ale co? Jest! Pedri zadzwonił!

- Hej Pab...lo

- Cześć!

- Robisz coś? Ty i Robert?

- Ja nic, Robert pojechał do Polski.

- Aha, bo impre robimy, a bez ciebie to słabo. Wpadniesz?

- Pewnie, a gdzie?

- Do Cancelo.

- Dobra, to za 15 minut będę.

- Oki, czekamy.

No i zajebiście. Szybko wziąłem telefon i zamykając drzwi, na klucz, oddaliłem się, w stronę posiadłości Cancelo. 

***

Zapukałem do drzwi. Cicho. Nie normalna, jak na imprezę cisza. Usłyszałem kroki. Drzwi otworzył mi Felix.

Wszedłem za nim, do salonu. Siedzieli tam, chyba wszyscy, poza Pedri'm i Robertem, który się tu nie zjawi. Nie obecność Pedri'ego, mnie zdziwiła. Sam do mnie dzwonił...

Od razu, zostały zaserwowane, mocne trunki. Jednak, ja jakoś nie miałem ochoty. Usiadłem sobie na oparciu kanapy i zająłem się rozmową z Felix'em.

- Gavi, bo mam takie pytanie...

- No?

- Bo... Ja z Pedri'm obchodzimy jutro, tydzień od kiedy jesteśmy razem. No i ja bym, mu coś kupił, ale nie wiem co...

- Co!? Jesteś z Pedri'm?

- No... Jakoś tak wyszło, ale tak pomyślałem, że długo się znacie i w ogóle... Masz pomysł?

- Może jakieś... Czekoladki? Albo coś takiego? On lubi, chyba najbardziej te, z wiśniowym nadzieniem.

- Dzięki, Pablo! Uratowałeś mi życie.

Joao wziął się, za picie. Szukałem jakieś osoby, która jeszcze w miarę trzeźwo myśli. Myślałem, że tą osobą, będzie Fermin, lecz on umierał, przy kiblu. Przemierzałem korytarz, aż natrafiłem na jakieś drzwi. Chyba tam jest sypialnia. Może usiądę sobie na łóżku? Na chwilę po będę w samotności...

Gavi x Lewy - Czy od tego się zaczęło?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz