24. Musimy

146 12 8
                                    

- Jeju! Nie strasz!

- Czy ty jesteś normalny! Złaź w tej chwili!

- Nie, jeszcze tutaj, jest trochę kurzu. 

- Pablo!

Podszedłem do tej szafki. Złapałem Gavirę w pasie i postawiłem na podłodze.

- No, ale...

- Jesteś normalny!?

- Tak.

- Nie wydaje mi się. A jakbyś spadł?

- To bym się trochę potłukł.

- No głupi.

- Mhm...

- Zostawiam cię tutaj. Nie rób nic głupiego. Aaa miałem ręcznik papierowy wziąć.

Pov: Gavi

Nie moja wina, że tak wysoko są te szafki. Ustawiłem przyprawy na blacie, włożyłem naczynia do zmywarki i wstawiłem zmywanie. No to chyba wszystko.

- Robert! Jak ci idzie?

- Już kończę.

- Okej.

- Może wieczorem obejrzymy jakiś film?

- Chętnie.

***

Cóż z naszego filmu, nic nie wyszło, bo telefozor się zawiesił. Chyba, ma dosyć bajek Laury i Klary. Zatem Lewy znlazł opiekę, dla dziewczynek. U Ter Stegen'a, bo był Lewemu coś winien. A my udaliśmy się do klubu. Nocnego oczywiście.

Usiedliśmy przy barze, gdzie nie było, zbyt dużo ludzi.

- To co zamawiamy? Pablo?

- A nie wiem. Losowe coś.

I tak się stało. Poprosił barmana, o dwa losowe shot'y. Jak na początek były o wiele za mocne. Jednak mniejsza w to. Potem, przeszliśmy na shot'a o smaku polskiej wódki i żelek.

- Kurwaaa! Pablo mówie ci, to będzie mocne.

- Na pewno?

- Ha! Zaraz się przekonasz.

Miał rację. Nie wypiłem tego na raz. Może, mi już starczy? Robertowi ewidentnie nie. Testował kolejne smaki, a ja zastanawiałem się, jakim cudem, jeszcze nie spadł z krzesła.

- Pablo, musimy porozmawiać?

- Tutaj? Teraz?

- Nie musi, być tu i teraz, ale za chwilę.

- No... Okej.

Złapał mnie za rękę. Przeszliśmy obok rur, na których tańczyły panie. Zaciągnął mnie, na jakiś korytarz. Nie było, tam żywej duszy...

Gavi x Lewy - Czy od tego się zaczęło?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz