44. Deszcz

101 13 0
                                    

Pov: Robert Lewandowski

Skończyliśmy nasze malunki na bombkach. Zanim się obejrzeliśmy była 21. Dzieciaki były już w chuj zmęczone i ledwo siedziały.

Spojrzałem na Marc'a który opiwiadał o jakimś zdarzeniu Gavi'emu. Szczęsny trzymał na kolanach Liama i Ben'a (Chyba tak ma na imię syn Stegen'a, ale nie jestem pewna).

- Robert!? - Szczęsny.

- No? - Lewy.

- Możemy zostać na noc? - Szczęsny.

- Pewnie. - Lewy.

- Tatooo! Chcę mi się spać... - Liam.

- Ciii. Zaraz pójdziesz. A gdzie możemy spać. - Szczęsny.

- Na kanapie. - Gavi.

- E! Nie zmieścimy się w tyle osób na tej kanapie! - Stegen.

- No trudno. - Gavi.

***

Pov: Stegen

Liam i Ben połozyli się na drugiej połowie kanapy. Mi jeszcze nie chciało się spać. Dostaliśmy kocyk i leżeliśmy na kanapie. Dokładnie to ja leżałem na Wojtku, bo dlaczego nie.

A on pisał z kimś.

- Z kim piszesz?

- Z Marcinem Bułką.

- Ty chuju! Jak możesz pisać z innym bramkarzem niż ja...

- Sorry, nie wiedziałem że nie mogę.

- O. Czym. Z nim. Piszesz?

- Gratuluję mu dobrego występu...

- Jak możesz...

Pov: Wojciech Szczęsny

Marc wstał i sobie gdzieś poszedł. Myślałem początkowo, że do łazienki. Minęło 30 minut. To chyba nie jest normalne... Odkryłem się z pod koca i poszedłem go szukać. Po drodze wyjebałem jakiś kubek z blatu. No trudno... Później się to ogarnie. Nie było go nigdzie... Martwiłem się o niego w chuj, ale nie chciałem budzić Lewego i tego Hiszpana. Dostrzegłem uchylone drzwi od tarasu.

Siedziałam tam. Siedział na tarasie, gdy padał na niego deszcz. Boże...

- Marc! Co ty robisz!?

- Wprowadzam się w depresyjny klimat. Nie widzisz?


Gavi x Lewy - Czy od tego się zaczęło?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz