Krytyka

92 3 1
                                    

Po naszej małej sprzeczce minęło już kilka dni, poza sprzątaniem i rysowaniem nie robiłam nic oprócz spania. No może się jeszcze nad sobą użalałam, tak jak teraz. Leżę właśnie w łóżku i przeglądam sieć na temat Michaela. Cały internet huczy o nim, nagrody, wyróżnienia, gale. Jest po prostu geniuszem i w dodatku przystojnym. Gdybym wiedziała o tym kim jest, nie wdawałabym się z nim w pogawędki o moim marnym życiu. Wszystko, co mówiłam przypominała mi Torii i chyba nawet lepiej, że nie byłam w stanie tego zapamiętać.

Wstałam do siadu, przybliżając telefon do twarzy najbliżej, jak tylko mogłam. Niewiele jest tu napisane, tak jakby nie udzielał się poza firmą, nikt nie wie, gdzie mieszka czy ma rodzinę, może żonę. Nic, a nic, musi cenić sobie prywatność, skoro tak bardzo to ukrywa.

Wpatrując się tak w ekran telefonu, zauważyłam przychodzącą wiadomość. Automatycznie kliknęłam w okienko, które w ciągu sekundy, rozciągnęło się na cały ekran. SMS został wysłany z prywatnego numeru. Moje oczy z każdym wyrazem robiły się coraz większe. Momentalnie odskoczyłam od telefonu, a ten wylądował na podłodze. Siedziałam tak jeszcze kilka sekund, aż powolnym ruchem wstałam i skierowałam się w jego stronę, tak jakby miał zaraz wybuchnąć. Zanim spojrzałam na ekran telefonu, zamrugałam kilka razy, sądząc, że może mam po prostu zwidy.

Jestem zaskoczona, myślałam, że się nie odezwie. Minęło kilka dni i straciłam jakąkolwiek nadzieję. Już na starcie się zbłaźniłam, ale jak widać faktycznie spodobało mu się moje CV.

Zaczęłam czytać wiadomość, z uśmiechem na twarzy.

Szanowna Pani Rolls z przyjemnością zapraszamy panią na etap próbny w firmie BB. Jesteśmy mile zaskoczeni znajomością w tej dziedzinie. Mam nadzieję, że spełni Pani wymagania oraz Pan Michael liczny na przyjemną współpracę. Więcej informacji zamieszczam w linku pod spodem.

Z wyrazami szacunku Firma BB.

- Aaa! - pisnęłam - Torii! Torii! Chodź tu szybko! - jeśli potrafiłabym wstać sama bym do niej pobiegła, ale z wrażenia moje nogi są jak z waty. Siedzę na podłodze, jeszcze raz czytając wiadomość.

Czuję lekki zawód, ponieważ Michael osobiście nie wysłał mi wiadomości. Z jakiegoś powodu, liczyłam, że dostanę ją właśnie od niego.

- Co? O co chodzi? - przyjaciółka wbiega zdyszana do pokoju. - Wszystko w porządku?

- Dostałam się! - znowu piszczę

- Gdzie? Po co tak krzyczysz? Myślałam, że zobaczyłaś mysz.

- Mysz? W moim pokoju? Mamy znów problem z myszami? - zapytałam przerażona, nienawidzę tych małych, włochatych, kopii szczurów. potrząsnęłam głową. - Nie przerywaj. Dostałam się! Mam pracę - piszczę.

- Naprawdę! - wykrzykuje przyjaciółka, rzucając mi się w ramiona -Ruda, tak się cieszę, jestem z ciebie dumna... - gładzi mnie po włosach w uspokajający sposób. - Czekaj, czekaj, to nie przypadkiem praca w BB? - chwyta mnie za ramiona, odsuwa się patrząc mi w oczy.

- No tak, a co? - pytam z uśmiechem.

-A to nie ty kilka dni temu narzekałaś na TĄ właśnie pracę? - pyta z rozbawieniem na twarzy. Przybieram postawę, gotowa się bronić.

W zasadzie narzekałam, ale czy rozmyślałam o tym i jestem gotowa się jej podjąć? Być może.

- Tak, ale to było przed pójściem do Josha, pokaże mu, że doskonale wiem, co robię i radzę sobie lepiej bez niego. Nie jest mi do szczęścia potrzebny żaden facet. A tym bardziej do zdobycia swoich celów - oznajmiam dwuznacznie. Kilka dni myślałam nad słowami Joshua i nie mam zamiaru nie skorzystać z tak dobrej oferty.

Ulubiony Plan BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz