Koszmar

53 3 7
                                    

- Nie, przestań! - krzyknęłam, wstając do siadu.

Cała we łzach oraz pocie, obróciłam głowę, zdając sobie sprawę, że jestem w swoim pokoju, w którym nikogo nie ma. Przekonywałam samą siebie, że to kolejny zły sen. Kolejne złe wspomnienie, które nawiedza mnie w nocy.

Sen czyni nas najbardziej bezbronnym. W śnie przestajemy być czujni i dajemy naszej głowie odpocząć. W ciągu nocy, kilka razy pojawia się u nas faza REM. W ciągu tej fazy pojawiają się sny. Trwa ona kwadrans. Łącznie z fazami, które występują kilka razy, trwa ona około czterdzieści lub pięćdziesiąt minut. Ale to kwadrans jest potrzebny, aby nasze ciało odpowiednio się regenerowało. Kwadrans, abym znowu poczuła strach, jaki czułam przez pewien okres swojego życia.

Niestety od dawna przydarzają mi się koszmary. Czasami jest im mniej, czasami więcej. Mam normalne seny, lecz ten gorsze, bardziej straszne i wyciągnięte z najmroczniejszych zakamarków głowy, wolą pojawiać się u mnie częściej. Moja głowa podsuwa mi historię prawdziwe lub nie, które niszczą mnie w najgorszy sposób - gdy jestem bezbronna. Robią to tylko wtedy, bo wiedzą, że w ciągu dnia staram się zabijać najgorsze myśli. Mimo mojego czujnego umysłu rano, w ciągu nocy nie jestem w stanie zrobić z tym nic innego. Trwam w tym, próbując zrozumieć drugie dno. Nie zawsze jednak rozumiem je dobrze.
Gdy pojawia się w moich koszmarach ojciec, jestem rozkojarzona. Zastygam w bezruchu i mam wrażenie, że mam paraliż senny. Niestety, w tych snach, nie jestem w stanie pojąć, dlaczego się pojawia. Zwykle tłumaczę sobie, że tego dnia nie dałam z siebie 100% i nie wykonałam wszystkich obowiązków. Epizodycznie mam wrażenie, że chce mi coś pokazać, coś ważnego, lecz zazwyczaj kończy się to krzykiem, szarpaniną oraz najgorszymi słowami, jakie w życiu słyszałam. 

Dlatego, gdy przebudzę się z koszmaru, nie jestem w stanie spać dalej. Muszę zająć czymś głowę, nie pozwalając jej, niszczyć mnie dalej.

Zebrałam włosy, które przez pot kleiły mi się do szyi i związałam je w wysokiego kucyka. Zarzuciłam na siebie jakąś bluzę, która leżała gdzieś obok mnie. Pomimo ciepła, jakie teraz czuję, później będzie mi cholernie zimno.
Wstałam z łóżka oraz zabrałam laptopa z komody, nie licząc na zaśnięcie tej nocy.

Wyszłam z pokoju, idąc w stronie kuchni, aby zabrać kilka żelek i wziąć się za opracowywanie projektów koncepcyjnych, budowlanych i wykonawczych, oraz przygotowanie na laptopie procedur i zezwoleń na budowę.

- Co tu robisz?

- Aaa! - pisnęłam, rzucając w stronę głosu, paczką żelek. Na moje szczęście lub nie, była to Victoria. - Czy ty jesteś normalna? Czemu siedzisz po ciemku? - złapałam się za serce, mocniej ściskając urządzenie.

- A ty? Miałaś koszmar? - zapytała, nie wiedząc, że właściwie go miałam.

- Nie.

Zaprzeczyłam, kiwając głową na boki. Nie mogła mnie słyszeć, musiała dopiero tu wejść, ponieważ nie wypytywała o szczegóły.
Westchnęłam, siadając na bujanym, wiklinowym kole.

- Chodzi ci o wczorajszą randkę z Michelem? - zapytała, pewnie nawiązując do mojego nocnego podjadania. Robiłam to, gdy się stresowałam i wmówiłam Torii, że w ten sposób lepiej radzę sobie ze stresem.

W zasadzie tak jest, ale robię tak, aby uciec od snów. Staram się je zajadać lub zapracować. Choć ten wątek, zachowam dla siebie.

- Ten facet jest w tobie po uszy zakochany. Nikt nie wyrwałby się z pracy, żeby zrobić spaghetti swojej dziewczynie, tym bardziej Michael. Nie wiem, co musi się stać, aby z niej wyszedł. - poprawiła się na kanapie. Założyła nogi na stolik. - Pewnie przez to nie możesz spać. Serce bije ci szybciej, gdy go widzisz, ciśnienie skacze...

Ulubiony Plan BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz